Rozpoczęła się budowa nowego schroniska na Połoninie Wetlińskiej. - Na szlak żółty z Przełęczy Wyżnej wjechał ciężki sprzęt, a przy okazji usuwane są z korzeniami drzewa. To skandal - alarmuje przewodnik Andrzej Lenart. - To droga leśna, która jest wykorzystywana m.in. przez GOPR, IMiGW i jako droga przeciwpożarowa. Będą tamtędy wwożone materiały pod budowę nowego schroniska, a my musimy zapewnić bezpieczeństwo transportu. Po budowie wszystko wróci do normalnego układu – zapewnia dyrektor BdPN Ryszard Prędki.
Pod koniec kwietnia rozpoczęła się budowa nowego schroniska na Połoninie Wetlińskiej w Bieszczadzkim Parku Narodowym. Znajdujący się tam obecnie schron Chatka Puchatka ma zostać wyburzony, a na połoninie ma stanąć nowe schronisko.
Andrzej Lenart, przewodnik beskidzki, opublikował w internecie film, który nakręcił 3 maja na szlaku żółtym, prowadzącym z Przełęczy Wyżnej do Chatki Puchatka. Alarmuje, że prowadzone są tam prace przy użyciu ciężkiego sprzętu, usuwane są z korzeniami drzewa oraz wielkie kamienie.
- (...) Wstępnie jest budowana droga. Nie ma żadnych przeszkód, jeśli chodzi o usuwanie drzew wraz z korzeniami. W tej chwili samo przejście nastręcza trudności i sugeruje, że być może poprowadzi tamtędy asfaltowa droga – komentuje na filmie przewodnik. - Takie prace w parku narodowym, bo jest to Bieszczadzki Park Narodowy, dla mnie - jako przewodnika - są szokujące. Takiej ingerencji w przyrodzie, która powinna być chroniona przez park i dyrekcję, do której zostali powołani... Dla mnie jest to robione na skalę niespotykaną, nie widziałem takiego działania – mówi zdenerwowany.
Przewodnik mówi, że na Połoninie Wetlińskiej powstaje potężny plac budowy. - Pod willę? - tak można to nazwać, ale tam już nie będzie miejsca dla turystów, nie będzie ani schronu ani schroniska. Będzie placówka dydaktyczno-naukowa Bieszczadzkiego Parku, placówka o dość długiej nazwie i dla ironii zaczynająca się od nazwy - ochrona bioróżnorodności. Nie wiem na czym ta ochrona ma polegać, jeżeli niszczy się dookoła całe otoczenie – zastanawia się.
- Być może, że kamienie będą wywożone - to moja hipoteza, bo trzeba przyznać, że kamieni jest dość dużo, pousuwanych, a drzewa zepchnięte z korzeniami – dodaje i przypomina, że dawny gospodarz Chatki Lutek Pińczuk, który przez lata korzystał z tej drogi, nie mógł ze szlaku zjechać nawet na metr. - Mógł najwyżej podkładać kamienie, a jak spadło drzewo, to nie mógł ruszyć czy porąbać na drewno do Chatki, cały czas był pilnowany. (...) Kabel oczywiście będzie kładziony koparką, nie patrząc na to, że jest tu roślinność, która znajduje się pod ochroną. Do czego zdolny jest człowiek żądny pieniędzy – komentuje.
To trasa ratownicza - musi być bezpieczna
Dyrektor Ryszard Prędki, nie ukrywa, że całą sytuacją jest zdenerwowany, ale nie z powodu tego co sfilmowano na szlaku, a raczej dlatego, że nie wie w jakim celu to zrobiono. - Fragment ok 1 km szlaku żółtego został zamknięty 29 kwietnia i informacja na ten temat została podana do mediów oraz na naszej stronie i FB – wyjaśnia dyrektor. - Pan przewodnik był tam chyba 3 maja, pojawił się tam późno, po silnych opadach deszczu, kiedy naturalny materiał kamienno-ziemny nie był jeszcze wyrównany. Prace się dopiero zaczynały, rzeczywiście były tam maszyny, których teraz nie ma ze względu na warunki pogodowe.
Dyrektor wyjaśnia, że obecnie trasa jest poprawiana doraźnie. - To nie jest zresztą droga w sensie prawa budowlanego, tylko trasa drogi leśnej należąca do parku i spełnia kilka funkcji. Służy nam do prowadzenia prac związanych z ochroną lasu metodami gospodarki leśnej w leśnictwie Osada. Jest wykorzystywana jako droga przeciwpożarowa oraz droga ratownicza GOPR-u. Jeździ ją również IMiGW, gdyż serwisuje najwyżej położoną w Bieszczadach stację meteorologiczną, przemieszcza się nią Straż Parku w celach interwencyjnych – wylicza dyrektor. - Tędy wożona będzie część materiałów potrzebnych do konstrukcji schroniska. Fragmentem tej trasy leśnej prowadził szlak turystyczny żółty, który czasem wychodził ponad drogę, raz schodził. Turyści na przestrzeni lat dodatkową ścieżkę sobie wydeptali. Wszyscy wiedzą jak tam było - przekonuje.
Dyrektor przypomina też, że takie trasy w parku remontowane są chociażby ze względów bezpieczeństwa, a do poprawy dróg używa się tylko tego, co znajduje się w podłożu. - W niektórych miejscach pozostawiamy wały kamienne, które utrudnią obsuwanie się samochodów. W przyszłości też najprawdopodobniej zostaną użyte do budowy przyszłego traktu.
- Nie wiem czy tym panem kieruje jakaś niechęć do parku, czy działa na czyjeś zlecenie. Osobiście się z nim już kiedyś spotkałem i rozmawiałem na temat przebudowy schroniska. Wydawało mi się, że zrozumiał, że nasze działania są w interesie społecznym – mówi Ryszard Prędki.
Zapewnia też, że jak schronisko zostanie wyremontowane to wszystko wróci do normalnego układu. - Być może uda się jeszcze zdobyć środki finansowe na konkretny remont drogi, aby wszystko było wybrukowane i wtedy można by tam próbować zrobić trasę na szczyt, z której mogłyby korzystać również osoby niepełnosprawne. Oczywiście to musi być bezpieczne, a jest tam duża pochyłość, wszystko trzeba sprawdzić, ale myślimy również o tym – wyjaśnia dyrektor.
To będzie normalne schronisko
Dyrektor gwarantuje też, że turyści bez przeszkód będą mogli korzystać z nowego schroniska. - To będzie normalne schronisko górskie - tylko nie dla turystyki grupowej. Nie będzie można zamówić noclegu tam dla grupy np. 40 osób, bo powierzchnia użytkowa zwiększy się tylko o 30 proc. Będzie tam stacjonować Grupa Bieszczadzka GOPR, a my będziemy prowadzić działalność z zakresu edukacji turystycznej. Będzie również dostępna informacja pogodowa, będzie można też prowadzić obserwację gwiezdnego nieba i wykonywać zdjęcia nocne spod schroniska czy wschodów i zachodów słońca, czego tak domagają się turyści. Tam będzie można – wyjaśnia.
- Przypominam też, że stare schronisko i taras stoi na odpadkach stałych, o tym jaka była w nim gospodarka ściekowa też wszyscy wiedzą. My teraz musimy zrobić z tym porządek. Projekt ma też poprawić stan ochrony bioróżnorodności przyrodniczej. Po wybudowaniu nowego schroniska zostaną przeprowadzone oczywiście prace rekultywacyjne dookoła niego. Będziemy też chcieli udostępnić widoki na północ, czyli będzie można wchodzić na ten grzbiet, który obecnie jest niedostępny dla turystów, ale za pomocą infrastruktury turystycznej – dodaje.
Pod koniec tygodnia na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego udostępnione zostanie wnętrze Chatki Puchatka w 3D. - Żartując powiem, iż będzie można wejść do niej i wtedy poprosimy turystów, by poszukali „kultu” Chatki Puchatka, o którym mówią wszystkie media. Nam się jeszcze nie udało takowego znaleźć… - mówi dyrektor.
Dyrektor nie chce za bardzo komentować postów, które krytykują działania parku w odniesieniu do schroniska. Przypomina jednak, że aby nagrać materiał filmowy w parku w nieudostępnionych turystycznie miejscach trzeba mieć pozwolenie. - Takie zasady obowiązują w naszym kraju, we wszystkich parkach narodowych - zauważa dyrektor Prędki.
Obecnie na Połoninie jest zabezpieczane i przenoszone wartościowe wyposażenie starego schronu. - Myślimy też nad wykorzystaniem bacówki, która powstała na połoninie. W dobie pandemii trudno nam znaleźć jeszcze dzierżawcę, który mógłby tam prowadzić wypas, bo mają pewnie obawy, że nie będą mieli zbytu na wyroby serowarskie. Dlatego bacówka będzie podczas budowy nowego schroniska służyć jako schron dla turystów. Tam są dwa budynki, w tym jeden ze stołami i ławami, w którym i przy którym będzie można tam odpocząć. Jak już będzie można… - kończy.
Opinie miłośników Bieszczad są podzielone
Opinie na temat budowy nowego schroniska oraz samej drogi są podzielone. Bieszczadzki Park Narodowy na swoim profilu Facebookowym opublikował oświadczenie, które jest szeroko komentowane. Jedni uważają, że budowa nowego schroniska to konieczność, a budowa drogi zajmuje bardzo mała część zbocza i nie będzie miała większego wpływu na znajdującą się tam roślinność. Inni przekonują, że park jednak zbyt mocno ingeruje w przyrodę, a budowa nowego schroniska przyniesie więcej szkód niż korzyści.
„Dawno zauważyłem, że część przeciwników przebudowy Chatki Puchatka (udających jej obrońców) posługuje się grą na banalnych emocjach (stąd w kółko hasła o klimacie i magii bez poparcia konkretami) i zwykłymi kłamstwami. A oponentów w dyskusjach potrafią obrażać lub blokować, aby nie przeszkadzać im w sianiu propagandy. Jeśli tak postępują wspomniani przewodnicy, macie jakieś możliwości im odebrać lub zawiesić uprawnienia za działanie na szkodę Parku?” - komentuje pan Gromisław.
„Dobrze, że budowane jest nowe schronisko, nie chodzi tu tylko o zmianę samego wyglądu, ale przed wszystkim funkcjonalności. W Bieszczady wybiera się coraz więcej turystów i Bieszczadzki Park chce zadbać o turystów, aby mieli nowoczesne miejsce w którym można odpocząć, zjeść ciepły posiłek czy przenocować. Im więcej takich miejsc będzie wyremontowanych, tym bardziej zachęci nowych turystów do odwiedzenia tego magicznego miejsca” - dodaje pan Adam.
„Przepraszam, ale BdPN w żaden sposób nie odnosi się do obrazków ze szlaku, który stał się „drogą techniczną”. Powyrywane drzewa, porozrzucane kamienie po bokach, rozjeżdżona trasa. Jeśli Park Narodowy traktujecie jak PiS Konstytucję, to wcale mnie nie dziwi to, co się dzieje na Wetlińskiej. Wszystko udokumentują miłośnicy Bieszczad, by z czasem to rozliczyć” - komentuje pan Adrian.
„Co ja tu czytam: potrzebujemy spokoju w odbudowie. Będziemy dochodzić swoich praw w przypadku publikacji materiałów z miejsc nieudostępnionych. Moja interpretacja: nie patrzcie nam na ręce, nie zawracajcie gitary, zrobimy po swojemu, wasze zdanie jest bez znaczenia. Ach, zrobimy to przecież dla Was więc o co chodzi” - dodaje pana Rafał.
- Wraz z grupą przewodników chcemy tylko powstrzymać degradację terenu, bo wiemy niestety, że Chatki Puchatka nie uda nam się uratować. Przy szczycie, przy żółtym szlaku czyli dawnej drodze bojkowskiej, rośnie przecież stu albo dwustuletnia buczyna krzywulcowa i niestety jestem przekonany, że te drzewa zostaną wycięte – mówi Andrzej Lenart. - Nie wiem, może jestem zbyt wyczulony na to, co się dzieje z przyrodą, ale to co zobaczyłem, naprawdę mną wstrząsnęło – dodaje przewodnik i mówi, że oznakowanie zmiany przebiegu szlaku nie było do końca czytelne. - Dodatkowo żyjemy w wolnym kraju, Chatka Puchatka nie jest obiektem specjalnym czy tajnym. I każdy by sobie życzył, aby tak jak inne inwestycje publiczne, była możliwość oglądania poszczególnych etapów budowy, bo jest budowana m.in. ze środków unijnych.
FOT. ANDRZEJ LENART