Dopiero kiedy pierwsze promienie słoneczne ogrzeją ziemię, a wiosenny deszczyk obmyje wszystko dookoła, ona rozkwita w pełni swej okazałości.
Co potrafi dąbrówka? Działa ściągająco, przeciwobrzękowo, przeciwbólowo, przeciwkrwotocznie, antyseptycznie, przeciwazapalnie, przeciwświądowo. Pomocna w atopowym zapaleniu skóry, działa gojąco na rany, wspomaga ziarninowanie skóry, obkurcza pory, doskonała do leczenia odmrożeń, odparzeń oraz odleżyn. Hamuje odczyny alergiczne. Doskonale goi rany po ukąszeniu owadów. Do leczenia wyprysków alergicznych, trądziku i łojotoku. Napar stosowany do przemywania skóry i okładów na obolałe miejsca działa wyraźnie przeciwzapalnie i antyseptycznie. Czy to mało? Raczej nie! To sporo jak na tak małą roślinkę. Moja przygoda zaczęła się kiedy raz kiedyś w nastoletnim wieku dostałam rumień. Lekarz stwierdził, że to meszka mnie tak załatwiła. Przepisał antybiotyki
i kazał okładać spuchniętą nogę kwaśną wodą, bo opuchlizna była duża i bolesna. Kazał nogę oszczędzać i leżeć dużo, a na koniec dodał jeszcze, że leczenie będzie trwało kilka tygodni. No to już całkiem mnie dobiło. W domu patrząc z politowaniem na receptę, doszłam do wniosku, że zanim się przeterminuje spróbuję „swoich” metod naturalnego leczenia. Wyszukałam w pamięci informacje na temat ziół, sprawdziłam w mądrych księgach i doszłam do wniosku, że na ta chwilę skoro rośnie dąbrówka wykorzystam ją i przy okazji sprawdzę jej działanie. Przygotowałam sobie ucierane ziele z masłem. Napuchniętą nogę najpierw nacięłam skaryfikatorem, przystawiłam bańki i odciągnęłam wodę, której sporo już się nagromadziło w opuchniętym miejscu. Przyłożyłam przygotowaną maść. Szybko odczułam ulgę, ale do wyleczenia jeszcze było daleko. Raz dziennie odciągałam bańkami nagromadzone płyny, a kilka razy dziennie przykładałam maść. Już po jednym dniu była znaczna poprawa, a po 7 dniach nie było śladu. Kiedy po 2 tygodniach pojawiłam się kontrolnie u lekarza to bardzo się zdziwił i stwierdził, że antybiotyki tak dobrze pomogły. Nie przyznałam się wówczas do tego, iż recepta wylądowała w koszu. Ale od tamtej pory darzę wielkim szacunkiem tę niepozorną indygo roślinkę.
Niezłe Ziółko
Ziołami zajmuję się od dziecka. Zawsze interesowało mnie jak to się dzieje, ze wypijemy herbatkę i już pomaga. Potem poznałam tajemnicze legendy i podania na temat czarodziejskich mocy roślin. Zioła zbieram, suszę i przetwarzam. Robię gotowe mieszanki ziołowe i preparaty takie jak: maceraty olejowe, glicerynowe, alkoholowe i inne. Z nich kolejno: maści, kremy, toniki i nie tylko. Skończyłam studia podyplomowe w PWSZ Krośnie na kierunku: „Towaroznawstwo zielarskie, kosmetyczne i żywności funkcjonalnej”, a moim promotorem był dr Henryk Różański. Dla osób chętnych dowiedzieć się czegoś więcej prowadzę bloga: www.niezleziolkobieszczad.blogspot.com. Zioła to moja pasja.