W piątek w Sądzie Rejonowym w Lesku rozpoczął się proces myśliwych oskarżonych o zabicie i oskórowanie wadery w Żernicy. Obu mężczyznom grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformowało Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Prokuratura Rejonowa w Lesku w piątek 21 października odczytała akt oskarżenia dwóm myśliwym Szymonowi G. i Mirosławowi W.
Mieszkańca powiatu częstochowskiego Szymona G. oskarżono o to, że 24 stycznia 2016 r. w Żernicy, w gminie Baligród chciał ukraść, wcześniej nielegalnie zastrzeloną samicę wilka. Prokurator ocenił też wartość 2 letniej wadery na co najmniej 2 tys. 200 zł, „powodując tym zniszczenie w świecie zwierzęcym, co wywołało istotną szkodę”. Według prokurator Szymon G. nakłonił Mirosława W., aby pomógł mu zabrać zwierzę, a ten się na to zgodził ściągając z wilka skórę. Następnie zabrał do samochodu ciało oraz skórę z głową zwierzęcia i przewiózł je z miejsca skórowania, „działając w ten sposób na szkodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie”.
Mirosława W., który mieszka w okolicach Leska, prokuratura oskarżyła o to, że pomógł Szymonowi G. w kradzieży zastrzelonego przez niego wilka, ściągając z niego skórę, a następnie przewiózł swoim samochodem ciało i skórę z głową wilka. Dodatkowo mężczyzna obawiając się kontroli policyjnej, wyrzucił zwierzę do przydrożnego rowu, „zacierając tym ślady przestępstwa, działając na szkodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie”.
Oskarżony Szymon G. nie przyznał się do stawianego mu zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Sąd odczytał wyjaśnienia, które mężczyzna wcześniej złożył w śledztwie. Tłumaczył wtedy, że „zauważył ślady krwi i trop psa lub wilka, o czym zawiadomił telefonicznie W. Gdy ten przyjechał, znalazł w lesie martwego wilka, którego oskórował, żeby ustalić przyczynę zgonu.”
Mirosław W, nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień z powodu nieobecności jednego ze swoich adwokatów. Z tego powodu sąd odroczył rozprawę do 2 grudnia.
Obu oskarżonym grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Sąd dopuścił przedstawiciela Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot do udziału w sprawie. Uzasadniał to tym, że „przemawia za tym ochrona interesu społecznego związanego ze środowiskiem naturalnym, ale też interes wymiaru sprawiedliwości”. Na rozprawie nie pojawił się natomiast przedstawiciel Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
Proces jest precedensowy, ponieważ sprawy skłusowanych wilków, o ile wychodzą na jaw, z reguły kończą się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawców. W tym przypadku oskarżeni stanęli przed sądem, bo świadek, także myśliwy, który przypadkowo natknął się na moment oskórowywania wilka, zawiadomił organy ścigania. Proces miał się rozpocząć już 7 października, ale rozprawę odroczono na wniosek jednego z obrońców.