- Jak na długi weekend, to w górach było w miarę spokojnie. Mieliśmy trochę pracy, ale na szczęście bez poważniejszych urazów – podsumowują długi czerwcowy weekend ratownicy z Bieszczadzkiej Grupy GOPR.
Ratownicy Bieszczadzkiej Grupy w dniach od 31 maja do 3 czerwca interweniowali w górach 18 razy.
Najwięcej pracy mieli ratownicy Stacji Rejonowej w Cisnej, którzy dziewięciokrotnie wyjeżdżali do uczestników Festiwalu Biegu Rzeźnika. Zgłoszenia dotyczyły złamań, zwichnięć oraz odwodnień. Dwukrotnie poszkodowanych przekazano do zespołu ZRM, jednego z poszkodowanych ewakuowali za pomocą długiej liny wspólnie z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. - W większości były to interwencje związane z odwodnieniem, utratą elektrolitów i jedna złamana nóżka – wylicza ratownik GOPR Paweł Szopa.
Ratownicy Stacji Rejonowej w Ustrzykach Górnych interweniowali osiem razy, a dysponowani byli głównie do urazów. Trzykrotnie przekazali poszkodowanych zespołowi HEMS i dwukrotnie zespołowi ZRM, pozostali nie wymagali hospitalizacji.
- Generalnie z turystami nie było większych problemów, było ich sporo, bo wykorzystują piękną pogodę i idą w góry. Zawsze jak idzie większa rzesza ludzi są jakieś interwencje. Na szczęście turyści są co raz bardziej świadomi, bo co raz więcej się mówi o tym jak powinni się zabezpieczyć i co zabrać ze sobą – dodaje ratownik.
Dodatkowo, ratownicy Stacji Sezonowej w Dukli wspólnie z Grupą Krynicką GOPR udzielili pomocy turyście, który upadł ze skały Diabli Kamień w rejonie miejscowości Folusz.
FOT. FB BIESZCZADZKA GRUPA GOPR
