Bieszczady przez kilka stuleci były regionem wielu nacji i wielu religii. Ma to również swoje odzwierciedlenie w znajdujących się w naszym regionie cmentarzach. Jesień to dobry czas, by je poznać.
W Bieszczadach liczne są cmentarze greckokatolickie, mamy kilka cmentarzy żydowskich. Natomiast w okolicach Ustrzyk Dolnych przetrwały miejsca pochówku niemieckich kolonistów i ich potomków, którzy w większości byli ewangelikami. W regionie znajdują się także cmentarze i pojedyncze mogiły żołnierzy poległych podczas obu wojen światowych oraz w walkach z UPA. Do tego wyliczenia dodać należy także cmentarz greckich osadników, który został założony w Krościenku po 1951 roku.
Do czasu przesiedleń z lat 40. XX wieku, dominujące wyznanie w Bieszczadach stanowił grekokatolicyzm. Większość świątyń i cmentarzy w regionie związanych było z tym obrządkiem. Tragiczne wydarzenia historyczne sprawiły, że region opustoszał, ponad połowa cerkwi uległa zniszczeniu, a liczne cmentarze zapomnieniu.
Blisko świątyni
Współcześnie w Bieszczadach znajduje się kilkadziesiąt dawnych cmentarzy i cerkwisk – zarówno w istniejących, jak i nieistniejących wsiach. Część cerkwisk jest ogrodzonych i opatrzonych tablicami informacyjnymi. Inne są zupełnie zapomniane i porośnięte gęstą roślinnością, a żeby je odnaleźć potrzeba dobrej mapy. Warto jednak o nich pamiętać i dbać by te świadectwa przeszłości regionu nie uległy zniszczeniu. Współcześnie o wielu miejscach pochówku przypominają jedynie pojedyncze nagrobki lub zaledwie ich fragmenty, a także rosnący na terenie dawnego cmentarza całymi łanami barwinek – roślina, którą w przeszłości obsadzano mogiły.
Nie można zapominać również o tym, że początkowo cmentarze zakładano w bezpośrednim sąsiedztwie świątyń. Stąd właśnie najstarsze cerkwie i kościoły otoczone są dawnymi pochówkami, nawet jeśli nie przetrwały do naszych czasów krzyże i nagrobki oznaczające poszczególne mogiły.
Cmentarze w niektórych miejscowościach miały charakter dwuwyznaniowy. Np. w Baligrodzie czy Lutowiskach odnaleźć można stojące obok siebie groby grekokatolików oraz osób wyznania rzymskokatolickiego. Również na niejednym cmentarzu przycerkiewnym spoczywali w przeszłości katolicy obrządku łacińskiego. Parafii rzymskokatolickich było w Bieszczadach i Górach Sanocko-Turczańskich niewiele. Warto przy tym zwrócić uwagę na zespoły zabytkowych nagrobków przy kościołach w Uhercach Mineralnych, Nowosielcach Kozickich, Tyrawie Wołoskiej i Ustrzykach Dolnych-Jasieniu. Spoczęli tam m.in. właściciele majątków ziemskich, będący kolatorami i dobrodziejami poszczególnych parafii.
Żydowskie macewy
Do II wojny światowej Żydzi stanowili około 10% całej społeczności naszego regionu. Osoby wyznania mojżeszowego stanowiły większość mieszkańców największych miejscowości – Ustrzyk Dolnych, Leska, Lutowisk i Baligrodu. Wielu Żydów mieszkało również w mniejszych ośrodkach, ale to właśnie w miastach i miasteczkach znajdowały się domy modlitwy i cmentarze, a także miały swoją siedzibę gminy wyznaniowe. Trzeba pamiętać, że Zagłada Żydów przyniosła również zniszczenie znacznej części ich materialnego dziedzictwa kulturowego.
Największy i najcenniejszy bieszczadzki cmentarz żydowski znajduje się w Lesku. Na powierzchni przeszło trzech hektarów przetrwało tu ponad dwa tysiące nagrobków. Stanowi on jednocześnie największy w Polsce zespół dawnych macew, a najstarsza zachowana stela pochodzi tu z 1543 roku. Warto dodać, że starszy nagrobek żydowski zachował się w naszym kraju jedynie na kirkucie w Lublinie. W Lutowiskach znajduje się drugi co do wielkości cmentarz żydowski w Bieszczadach. Zachowało się na nim około tysiąca macew, a najstarsze z nich pochodzą z końca XVIII wieku. Znacznie niej nagrobków przetrwało w Baligrodzie, Ustrzykach Dolnych i Woli Michowej. Natomiast po miejscu pochówku Żydów ciśniańskich świadczą dziś bardzo nikłe ślady.
Groby ewangelików
Po zajęciu części ziem Rzeczypospolitej przez Cesarstwo Austriackie i nadaniu im nazwy królestwa Galicji i Lodomerii, Habsburgowie rozpoczęli działania na rzecz osiedlania się Niemców w nowo przyłączonej prowincji. W czasach cesarza Józefa II na tereny dawnej Rzeczypospolitej przybyło kilkanaście tysięcy osadników, którzy zamieszkali w przejętych przez skarb austriacki królewszczyznach. Ten proces osadniczy od imienia monarchy został nazwany kolonizacją józefińską. W 1786 roku w okolicach Ustrzyk Dolnych mieszkało już siedemdziesiąt niemieckich rodzin. Ponad połowa z nich osiedliła się na terenie Bandrowa, tworząc tam odrębną kolonie. W okolicy powstały również wsie Obersdorf, Printzenthal, Steinfels i Siegenthal. W 1788 roku powstała parafia ewangelicka w Bandrowie-Kolonii, do której należało w sumie sześć miejscowości. Potomkowie niemieckich osadników opuścili Bieszczady na mocy porozumienia rządów III Rzeszy i ZSRR w początkach II wojny światowej. Pamiątką po nich są przede wszystkim miejsca ostatniego spoczynku.
W Bandrowie zobaczyć można cmentarz i miejsce po murowanej kaplicy ewangelickiej wzniesionej w latach 60. XIX stulecia. W okolicach ronda w Krościenku znajduje się dawny cmentarz niemieckiej kolonii Obersdorf. Do naszych czasów nie przetrwał w całości żaden nagrobek. Zachowała się jednak ruina ceglanej dzwonnicy. Więcej zobaczyć można na cmentarzu kolonii Siegenthal w Brzegach Dolnych. Natomiast całkowitemu zniszczeniu uległo miejsce pochówków wsi Steinfels.
Poznawanie śladów przeszłości ułatwia wytyczony na terenie Gminy Ustrzyki Dolne Szlak Kolonizacji Józefińskiej. W jego ramach postawiono tablice informacyjne w Bandrowie, Krościenku, Brzegach Dolnych i na terenie nieistniejącej wsi Stebnik, przy której powstała wspomniana już kolonia Steinfels.
Ofiary Wielkiej Wojny
Bieszczadzkie nekropolie czasu Wielkiej Wojny nie otrzymały tak bogatych opraw architektonicznych i artystycznych, jak te z Beskidu Niskiego i terenów położonych bardziej na zachód. Dbano jednak o ich odpowiednią formę. Za pochówki żołnierzy poległych w Bieszczadach odpowiadała Inspekcja Grobów Żołnierskich w Przemyślu. Doradcą artystycznym w okręgu grobowego w Lesku, obejmującego Bieszczady, był wiedeński architekt Arthur Grünberger (1882-1935), który w latach 30. XX wieku mieszkał w Stanach Zjednoczonych i był autorem scenografii filmowych w Hollywood. W okresie pracy dla przemyskiej inspekcji z pewnością zaprojektował m.in. cmentarze wojenne w miejscowościach Radzejowa, Wola Michowa, Zawój i Zubeńsko.
Przez dekady jakie upłynęły od krwawych walk w Karpatach, cmentarze te uległy jednak niemal całkowitemu zapomnieniu, a ślady po nich zatarł czas. Dopiero w ostatnich latach zaczęto otaczać większą troską miejsca pochówku żołnierzy wielu narodów, którzy zginęli w Bieszczadach walcząc w imieniu Franciszka Józefa I i Mikołaja II. Na cmentarzach wojennych w Zagórzu, Uhercach, Cisnej, Bukowcu nad Sanem oraz w innych miejscowościach stanęły nowe upamiętnienia lub tablice informacyjne. W wielu miejscach, gdzie natrafiono na szczątki poległych, postawiono krzyże. Spotkać je możemy m.in. na Otrycie i w masywie Chryszczatej. Wielkie zasługi w przywracaniu pamięci o bieszczadzkich cmentarzach z okresu wielkiej wojny ma Grzegorz Gąska ze Stowarzyszenia Opiekunowie Bieszczadzkiej Historii.
Wśród inicjatyw mających na celu przywrócenie pamięci poległym w Wielkiej Wojnie warto wymienić także działania Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja”, które w porozumieniu z leśnikami oraz samorządem Gminy Baligród zmierzały do utworzenia na wzgórzu Manyłowa nowego cmentarza wojennego, gdzie po przeprowadzonych ekshumacjach przenoszono szczątki żołnierzy padłych w boju w tamtej okolicy. W maju 2021 roku nowa nekropolia została poświęcona, a na 25 października bieżącego roku zaplanowano uroczyste otwarcie cmentarza.
Jedlina lepsza od znicza
Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny mają w Polsce szczególne znaczenie i oprawę. Listopad zachęca również wiele osób do odwiedzania cmentarzy zapomnianych – na terenie nieistniejących wsi. Niektórzy przynoszą ze sobą znicze, inni różnego rodzaju wiązanki i ozdoby. To dobrze, że są osoby, które pamiętają o położonych na odludziu dawnych cmentarzach i ludziach, którzy na nich spoczęli. Warto jednak pamiętać o tym by po pewnym czasie zabrać wypalony znicz czy wypłowiały stroik. W przeciwnym razie można się przyczynić do zaśmiecenia miejsca pochówku. Może lepszym rozwiązaniem jest położenie na grobie gałązki jedliny.
Łukasz Bajda