- Mówi się, że czas leczy rany, jednak są traumy, których upływ czasu wcale nie łagodzi – mówili uczestnicy wieczoru wspomnień osób Wysiedlonych, którzy spotkali się w sali odczytowej ustrzyckiej Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. prof. E. Wanieka w Ustrzykach Dolnych.
Ustrzyckie spotkanie Wysiedlonych w ramach tzw. Akcji H-T z 1951 r. odbyło się 14 września. Poprzednie spotkania odbyły się w Czarnej i Lutowiskach, stanowiąc ważne punkty obchodów 65 rocznicy tego bezprecedensowego w historii Polski wydarzenia. Ustrzyckie spotkanie zorganizowane zostało przez Starostwo Powiatu Bieszczadzkiego, a gospodarzem była ustrzycka biblioteka, która przygotowała dla zaproszonych wystawę pt. „Wykorzenieni” (autorstwa Barbary Wójcik, pracownicy biblioteki) oraz prezentację multimedialną „Miasteczko Bełz”.
O okolicznościach towarzyszących wydarzeniu, nazwanym eufemistycznie przez ówczesne władze PRL „akcją wymiany odcinków granicznych”, mówili p.o. dyrektora PiMBP Wojciech Domiszewski, Starosta Powiatu Bieszczadzkiego Marek Andruch, przedstawiciel Burmistrza Ustrzyk Dolnych, kierownik Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Zygmunt Krasowski, który w imieniu Burmistrza przekazał na ręce Starosty okolicznościowe pismo oraz prezes Związku Wysiedlonych H-T 1951 Wiesław Cybruch. Później popłynęły bolesne wspomnienia Wysiedlonych.
Mówi się, że czas leczy rany, jednak są traumy, których upływ czasu wcale nie łagodzi. Tym bardziej, że dawnym mieszkańcom Grzędy Sokalskiej nigdy nie pozwolono w pełni uporać się z doznaną krzywdą. Propaganda PRL z tamtego okresu konsekwentnie zakłamywała rzeczywisty przebieg zdarzeń, później zaś pozwolono, aby Akcję H-T przykrył kurz zbiorowej niepamięci. Nader często w powszechnej świadomości wydarzenie to traktowane jest jako część tzw. Akcji „Wisła”, z którą w istocie nie miało nic wspólnego.
Spotkanie „Pamięć i nadzieja” trwało prawie 3 godziny i nie wyczerpało do końca nie raz bardzo trudnych i złożonych pokładów wspomnień tkwiących w Wysiedlonych. To w zasadzie to pokolenie zbudowało od podstaw zarówno ustrzycką, jak i bieszczadzką rzeczywistość. To właśnie Oni zasługują na szczególne uznanie i upamiętnienie. „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą” - pisał w wierszu ks. Jan Twardowski. „Śpieszmy się kochać Wysiedlonych tak szybko odchodzą i bierzmy od Nich jak najwięcej, póki są” - zakończył spotkanie Wojciech Domiszewski.