Niestety, ponieważ jest to zwykła nieprawda, rozpuszczona w minionym (podobno słusznie) okresie przez aparat propagandy władzy. No cóż, dziczyzna potrzebna była na eksport za cenne dewizy, a i gardeł towarzyszy do wykarmienia było sporo, więc lepiej żeby plebs tak myślał. Na szczęście czasy się zmieniły, dziczyzna jest coraz łatwiej dostępna, coraz więcej kół łowieckich czy nadleśnictw otwiera punkty sprzedaży bezpośredniej, ba jedna z sieci marketów z owadem w nazwie wprowadziła do stałej oferty mięso z dzika i jelenia. I świetnie, bo mięso to ma same zalety. Dzikie zwierzęta – jak sama nazwa mówi – żyją w świecie, w którym działalność człowieka jest ograniczona. Ich pożywienie stanowią jedynie naturalne surowce, które nie mają nic wspólnego z gotowymi mieszankami pasz „uszlachetnionych” antybiotykami czy stymulatorami wzrostu. O ile w dalszej obróbce producent nie dodał substancji konserwujących czy innych chemikaliów (a nie powinien tego robić, gdyż naturalne metody konserwowania są zupełnie wystarczające), mamy do czynienia ze zdrową żywnością w najczystszej postaci. W porównaniu z dziczyzną mięso zwierząt hodowlanych wypada niezwykle kiepsko. To pierwsze zawiera bowiem dużo więcej łatwostrawnego białka (kreatyny) i aminokwasów egzogennych. Charakteryzuje się również o wiele korzystniejszym stosunkiem kwasów tłuszczowych nienasyconych do nasyconych, a ogólna zawartość tłuszczu jest nieporównywalnie mniejsza. Z uwagi na bardzo niską wartość energetyczną mogą je spożywać wszyscy – bez względu na restrykcje kaloryczne diety. Średnio 100g dziczyzny dostarcza 115-120 kcal, a taka sama porcja wieprzowiny – niemal trzykrotnie więcej. Nie ma szczególnych ograniczeń w jej spożywaniu i mogą ją spożywać nawet uczuleniowcy. W mięsie dzikich zwierząt znaleźć możemy witaminy B2, B5, B6 oraz potas, magnez, fosfor, wapń, a także dobrze przyswajalne żelazo. Uznaje się, że w dziczyźnie jest ogólnie cztery razy więcej witamin i składników mineralnych niż w mięsie zwierząt rzeźnych. To tylko niektóre z zalet mięsa z dzikich zwierząt. Jest ich naprawdę dużo więcej. Ale do tej pory nie wymieniłem najważniejszej zalety – smaku. Przecież temu tradycyjnemu dla polskiej kuchni mięsu w smaku nie jest w stanie nic dorównać. Mnogość zastosowań i przepisów pozwala wyczarować z niego przeróżne przysmaki. Dlatego zachęcam Państwa nie tylko do spróbowania dziczyzny, ale również do wprowadzenia jej na stałe do menu. Naprawdę warto.
ukończył Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, na kierunku leśnictwo. Pracuje w Nadleśnictwie Cisna, na stanowisku specjalisty d.s. edukacji leśnej i promocji. Od kilku lat jest stałym felietonistą Gazety Bieszczadzkiej.