Ponad 50 lat temu ukończyli Szkołę Podstawową nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Ustrzykach Dolnych. Od ośmiu lat, rokrocznie, zawsze w listopadzie, spotykają się by radośnie i z sentymentem znów pobyć ze sobą, pośpiewać, powspominać...
Przyjeżdżają z różnych miejsc: z Rzeszowa, Stalowej Woli, Kołobrzegu, Krakowa, Mielca, Dębicy, Dzierżoniowa... a nawet ze Stanów Zjednoczonych. No i oczywiście z Ustrzyk i okolic.
Najpierw odwiedzają groby swoich bliskich, a potem w atmosferze wzajemnego szacunku i przyjacielskich uczuć siadają przy wspólnym stole. Przez pierwsze lata miejscem spotkań była ustrzycka „Piwniczka” ale z czasem spotkania się rozrosły i zaczęło brakować miejsc.
Jeden z kolegów klasowych, Zdzisław Mołodyński podjął się rezerwacji i przygotowania miejsca spotkań.
Z pozytywna energią
- Od dwóch lat gościmy w bieszczadzkim „Mynie”, gdzie państwo Bożena i Janusz Bałkotowie z ciepłem i serdecznością otworzyli przed nami - absolwentami klasy 8 b z 1970 roku, progi tego magicznego miejsca - mówi inicjatorka spotkań Elżbieta Kęsik z domu Kulpińska. - Obecnie zapraszamy też inne osoby, które w tamtych czasach były nam bliskie i co do których wiemy, że wniosą równie pozytywną energię.
- Ale tak naprawdę, jeśli tylko ktoś z innej klasy, lub innego rocznika, zechce następnym razem zawitać do naszej małej wspólnoty, przyjmiemy go z otwartym sercem - zapewnia pani Elżbieta.
Szkoła ich połączyła
Szkoła kiedyś ich połączyła. A jak szkoła - to nauczyciele. - Wychowawczynią naszej klasy była pani Emilia Pastuszko - mówi Ewa z domu Maciejewska - Byliśmy jej pierwszą klasą, w której była wychowawczynią.
Pani Emilia ze swoimi uczniami jest na każdym spotkaniu. Właściwie teraz nie ma już między nimi barier - każdy ze swoim bagażem życiowych sukcesów i porażek, radości ale i dramatycznych przeżyć - ot jak to w życiu.
Przyjeżdżają lub przychodzą, by poczuć przez chwilę magię powrotu do szkolnych lat, beztroskiej młodości, a oczami wyobraźni znów zobaczyć znajome miejsca i ludzi. - Przecież w tej małej, ustrzyckiej społeczności wszyscy znaliśmy też naszych rodziców czy rodzeństwo. Odwiedzaliśmy się wzajemnie. To wszystko dodaje naszym spotkaniom jeszcze sentymentalnej, nostalgicznej wartości - zapewnia pani Elżbieta.
Wdzięczni przez lata
Ale na spotkaniach bywa, jeszcze jeden - wyjątkowy dla wielu nauczyciel - pan Bronisław Jagielczuk. - Pomijając, że był niekwestionowanym wówczas mistrzem sportu w Ustrzykach, a dla nas pierwszym nauczycielem i trenerem siatkówki, to jeszcze był zabójczo przystojny. No więc niemal wszystkie się w nim podkochiwałyśmy - mówi z uśmiechem Bożena Guła z domu Cieniewska.
Wspomina, że wspólnie z Elą i Ewą grały w siatkówkę jeszcze po skończeniu podstawówki -przez 4 lata licealnej edukacji. Ale bakcyla sportu zaszczepił im właśnie pan Jagielczuk. Jak podkreślają, mają do niego nie tylko ogromny sentyment, ale i szacunek.
Na jednym ze spotkań, wręczyli swoim nauczycielom pamiątkowe figurki Aniołów z wygrawerowanym napisem: „Wdzięczność jest pamięcią serca” - absolwenci Szkoły Podstawowej w Ustrzykach Dolnych , 50 lat po...”
Mamy nadzieję, że absolwenci ustrzyckiej „jedynki” z rocznika 1970 jeszcze długo będą się spotykać w tym gronie!
ZDJĘCIA: Absolwenci SP nr 1 rocznik 1970