Prezydium Rady Miejskiej w Ustrzykach Dolnych nie wróciło po przerwie na salę obrad. – To sytuacja niespotykana, tyle lat uczestniczymy w sesji i pierwszy raz doszło do czegoś takiego – komentowali wychodzący z sesji radni i sołtysi.
Dzisiejsza sesja Rady Miejskiej w Ustrzykach Dolnych zaczęła się od ustalenia porządku obrad. Zaskakujący wniosek o odwołanie dwóch wiceprzewodniczących Rady, złożył Arkadiusz Lupa przewodniczący Koalicji dla Bieszczad. Wniosek podpisało ośmiu radnych: 3 z Prawa i Sprawiedliwości, dwoje z Bieszczadzkiego Stowarzyszenia Samorządowego, dwoje ze Stowarzyszenia Aktywnych dla Bieszczad oraz radna ze Stowarzyszenia Nowoczesne Bieszczady.
Jak wyjaśniał obecny na sesji prawnik gminy, takie głosowanie powinno był przeprowadzone imiennie. W związku z tym Burmistrz Bartosz Romowicz poprosił o 30 minutową przerwę.
Okazało się jednak, że po przerwie na salę sesyjną wróciły tylko władze gminy, radni, sołtysi, dyrektorzy i kierownicy jednostek. Nie pojawiło się natomiast prezydium, które miało prowadzić sesję. Sekretarz Gminy spytała obecnego na sali prawnika w jaki sposób, według przepisów prawa powinno się dalej postąpić. Prawnik powołując się na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 2007 r., poinformował, że sesja powinna zostać przerwana, ponieważ nie ma na sali osób uprawnianych do jej prowadzenia. W związku z tym sesja została przerwana.
Arkadiusz Lupa po sesji nie chciał komentować całego wydarzenia, ale poprosiliśmy go o uzasadnienie wniosku o odwołanie prezydium. – Uważamy, że władze naszej Rady nie odzwierciedlają większości w Radzie, w związku z tym należy dokonać zmian. W każdym samorządzie jest tak, że rządzi większość natomiast u nas, przez ostatnie pół roku rządzi mniejszość i chcemy uporządkować tę sytuację – wyjaśniał radny Lupa.
W związku z tym, według radnego, dziś mogło dojść do odwołania wiceprzewodniczących. – Jakby panowie zechcieli wrócić na sesję, to pewnie by do tego doszło, ale nie wrócą. Sesja się więc oddali, ale „osiem” nadal pozostaje „osiem” a „siedem”, to „siedem” i niczego im się nie da uzyskać.
- Każdy może sobie sam przemyśleć te sytuację. Jesteśmy po to by zajmować się sprawami publicznymi i marnujemy czas swój i podatników – podsumował radny Lupa.