Dziś w Przemyślu rozpoczyna się proces byłego burmistrza Ustrzyk Dolnych Henryka S. oraz byłego sekretarza miasta Jana B. Oprócz nich na ławie oskarżonych zasiądzie siedem osób, w tym główna postać – oskarżony o korupcję były marszałek województwa podkarpackiego Mirosław K.
Śledztwo w sprawie byłego marszałka toczyło się ponad 3 lata. Wielokrotnie przesuwano termin rozpoczęcia się rozprawy, która ostatecznie rozpocznie się dziś przed Sądem Okręgowym w Przemyślu. Lubelska prokuratura oskarżyła Mirosława K. o korupcję, płatną protekcję i gwałt. Postawiła mu łącznie 16 zarzutów, były marszałek do żadnego z nich się nie przyznał.
Najobszerniejsza część zarzutów wobec Mirosława K. to sprawy dotyczące przestępstw urzędniczych czyli tzw. płatnej protekcji i korupcji. Według prokuratorów przyjmował on korzyści majątkowe pod różnymi postaciami.
- Były burmistrz Ustrzyk Dolnych Henryk S. oraz były sekretarz Jan B. mają postawione po trzy zarzuty. z art. 231 kodeksu karnego, który mówi o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, działającego na szkodę interesu publicznego, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – wyjaśniał w kwietniu ubiegłego roku Gazecie Bieszczadzkiej prokurator Grzegorz Janicki z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. - To wykroczenie podlega karze pozbawienia wolności do 10 lat.
Miały być dzieci – był wojewoda?
Zarzuty dotyczą lat 2008-2009. W tym okresie ówczesny wojewoda Mirosław K., często przebywał w Bieszczadach. Trzykrotnie gościł tu w gospodarstwach agroturystycznych - raz w Łodynie i dwukrotnie w Zadwórzu. Według prokuratury, Mirosław K. przebywał tam na zaproszenie byłego burmistrza Ustrzyk Dolnych Henryka S.. Najważniejsze w sprawie jest jednak to, że w opisie faktur za te pobyty wpisano – pobyt dzieci.
Zarzut, jaki w tej sprawie postawiła prokuratura byłemu marszałkowi, dotyczy przyjęcia korzyści majątkowej w postaci opłacenia pobytu w gospodarstwie i pensjonacie. W opisie faktury podano również to, że dzieci przygotowywały się do ogólnopolskiej olimpiady młodzieży w sportach zimowych. Według opisów w wyjeździe miały uczestniczyć najmłodsi z rodzin, których nie było stać na wypoczynek zimowy. Pobyty te opłacono z gminnego funduszu rozwiązywania problemów alkoholowych. Kwota łączna jaką wypłacono za te faktury wyniosła ponad 3 tys. zł.
Byłemu burmistrzowi oraz sekretarzowi miasta Prokuratura Apelacyjna w Lublinie zarzuciła poświadczenie nieprawdy w dokumentach oraz korumpowanie byłego marszałka.
Były burmistrz - jestem niewinny
Po usłyszeniu zarzutów Henryk S. pozostał na stanowisku burmistrza i wielokrotnie w publicznych wypowiedziach twierdził, że jest niewinny. Przekonywał, że na fakturach nie było jego podpisu, a były sekretarz go szantażował, chcąc wymusić na nim przywrócenie do pracy. Wydał również oświadczenie, w którym kategorycznie stwierdza, że zarzuty są bezpodstawne, a powstały one w związku z fałszywym doniesieniem byłego sekretarza, a on ma czyste sumienie.
Całe śledztwo, w którym wyszedł bieszczadzki wątek zaczęło się trzy lata temu, od afery korupcyjnej. Jej skutkiem było odwołanie Mirosława K. z funkcji marszałka województwa podkarpackiego, co doprowadziło do zmian w Zarządzie Województwa. Władzę straciła wtedy rządząca pierwszy raz od wielu lat koalicja PO-PSL-SLD, a przejął znów PiS. Obecnie były marszałek ma na koncie 16 prokuratorskich zarzutów, w tym przestępstwo na tle seksualnym – gwałtu i załatwiania posad w zamian za seks, oszustwa, dwa zarzuty płatnej protekcji, podżeganie policjanta do ujawnienia szczegółów śledztwa oraz przyjmowanie łapówek w kwocie od 1,5 do 3 tys. zł.
Mirosław K. w rozmowach z dziennikarzami, również nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.
Sprawa ma ponad 50 tomów akt. Prokuratura zgłosiła wnioski o przesłuchanie na rozprawie 111 świadków.