- Wyciąłem drzewa legalnie, bo zagrażały życiu i zdrowiu naszych gości – mówi Marek Małecki, kierownik OSW "Jawor" w Polańczyku. Kierownik zapewnia, że w miejscu starych świerków powstaną inne nasadzenia.
Dziś do redakcji Gazety Bieszczadzkiej zadzwonił Marek Małecki, kierownik Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego „Jawor” w Polańczyku. Jego telefon jest wynikiem naszego tekstu dotyczącego wycinki kilkudziesięciu drzew przy ul. Zdrojowej. W naszym tekście poinformowaliśmy, że Urząd Gminy w Solinie, przez prawie dwa tygodnie nie odpowiedział nam na pytanie dotyczące wycinki.
- O wycinkę tych drzew starałem się już od dłuższego czasu, chyba od listopada 2017, a zostały wycięte ze względu na bezpieczeństwo naszych gości – zapewnia kierownik Małecki. – Drzewa były stare, nikt ich nigdy nie pielęgnował, a suche konary wciąż spadały na trawnik lub parking. Dodatkowo przez duże zacienienie, w naszym ośrodku panowała ogromna wilgoć.
Kierownik wyjaśnia, że na wycinkę zdecydował się po tym, gdy dwa z rosnących przy ul. Zdrojowej świerków, spadły na parking i uszkodziły samochody. – Podjąłem wtedy decyzję o wycince. Wcześniej konsultowałem to z moimi przełożonymi w Warszawie. Wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z prawem i z powiadomieniem władz. Zostałem też zobowiązany do nowych zasadzeń w miejsce wyciętych świerków. Obecnie analizujemy jakie drzewa posadzić, tak by nie stwarzały zagrożenia i przywróciły urok ul. Zdrojowej – dodaje.
Kierownik Małecki nie ukrywa, że jest zdziwiony milczeniem ze strony Urzędu Gminy w Solinie, bo jak zapewnia wszystko odbyło się zgodnie z prawem. – Drzewa obejrzałem razem z leśnikiem, a ich wycinka odbyła się w sposób legalny. Prace zostały wykonane w taki sposób, aby nie zagrażały bezpieczeństwu kuracjuszy i mieszkańców.