Dodatkowe kursy na zamówienie, możliwość zakupu biletów przez internet, zakup drezyn rowerowych oraz adaptacja większej liczby wagonów, po to by można było przewieść większą liczbę turystów – to główne pomysły na zwiększenie atrakcyjności Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej.
Ponad stu przewodników turystycznych uczestniczyło w spotkaniu, na które zostali zaproszeni przez Fundację Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Prezes zarządu fundacji Mariusz Wermiński przedstawił nowinki jakie zostały przygotowane na nadchodzący sezon. W tym roku fundacja będzie obchodziła okrągły jubileusz 20 lat istnienia. Z roku na rok przewozi coraz więcej turystów. W 2015 było ich ponad 112 tysięcy. – Mimo, że jesteśmy zdani na siebie i musimy zarobić, aby się utrzymać, to swoją działalność traktujemy również w kategorii pewnego posłannictwa. Chcemy aby kolejka uatrakcyjniała Bieszczady i była swoista lokomotywą napędzającą inne sfery gospodarki. Takim właśnie przedsięwzięciem, nie do końca komercyjnym, są zimowe kursy kolejki, do których fundacja dokłada, a które mają uatrakcyjnić częściowo martwy sezon zimowy – mówi prezes Wermiński.
Wzrastająca z roku na rok liczba turystów korzystających z „bieszczadzkiej ciuchci” wymaga coraz lepszej organizacji pracy. W związku z tym w bieżącym sezonie zostaną uruchomione dodatkowe kursy na zamówienie, z których będą mogły korzystać grupy zorganizowane. Kursy zgodnie z rozkładem jazdy będą przeznaczone głównie dla turystów indywidualnych. Nowością jest również możliwość zakupienia biletów przez Internet.
Zwiększona liczba przejazdów to również konieczność powiększenia taboru kolejowego. W tej chwili trwa właśnie adaptacja kolejnych wagonów przystosowanych do przewozu turystów. Koszt jednego wagonu zamknie się kwotą ok. 40 tysięcy złotych. Fundacja dąży do tego, aby jak najwięcej kursów obsługiwanych było przez, stanowiące wielka atrakcję, lokomotywy parowe. To jednak wiąże się z kosztownymi remontami leciwego już taboru. Przykładowo za generalny remont jeden z lokomotyw przyjdzie w niedalekiej przyszłości zapłacić fundacji kilkaset tysięcy złotych. Ciągłej modernizacji i utrzymania wymagają tory. W ubiegłym roku wymieniono 2 tys. Podkładów kolejowych. Koszt jednego to 50 zł, nie licząc tłucznia i robocizny.
W tym roku będą również wypróbowywane zakupione dwie drezyny rowerowe oraz jedna typu „strażackiego”. Kolejarze z Cisnej mają nadzieję, że będą one kolejną atrakcją. Trzeba jednak mieć świadomość, że ukształtowanie terenu i spore różnice poziomów na poszczególnych odcinkach będą zmuszały do sporego wysiłku. Prawdopodobnie w warunkach górskich z drezyn będzie można korzystać jedynie jeżdżąc z „górki”.
Bieżące informacje o „bieszczadzkiej ciuchci” można uzyskać na stronie http://kolejka.bieszczady.pl