Burmistrz Ustrzyk Dolnych stanowczo zaprzecza, by na naszym terenie miał powstać ośrodek dla uchodźców. - Samorządy są niezależne i nie można nam niczego narzucić siłą, a my u siebie uchodźców nie przyjmiemy – mówi stanowczo.
W ostatnich tygodniach w gminie Ustrzyki Dolne wiele mówi się na temat, stworzenia na naszym terenie ośrodka dla uchodźców. Jednym z takich miejsc, gdzie miałby powstać ośrodek jest szkoła w Krościenku. Mieszkańcy gminy podają nawet liczbę 700 osób, które miałyby zamieszkać w szkole.
- Rzeczywiście informacje o tym, że szkoła w Krościenku miałaby się stać ośrodkiem dla uchodźców wywołały zaniepokojenie u mieszkańców – mówi Krzysztof Gąsior, były starosta bieszczadzki, a obecnie radny powiatowy. - Dementuję te informację. Z mojej wiedzy wynika, że szkoła jest własnością gminy Ustrzyki Dolne i nikt nie zamierza jej przekazywać dla uchodźców. Uspokajamy mieszkańców, nie ma powodów do niepokoju i siania zbędnej paniki.
Jednak faktem jest to, że w połowie września wojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz-Śmigielska rozesłała do samorządów pisma z pytaniem ilu uchodźców są w stanie przyjąć na swój teren. Chodzi o to ile lokali socjalnych lub mieszkań gmina może przekazać dla takich osób. Pismo zostało wysłane na prośbę Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
- Gmina Ustrzyki Dolne do wojewody wysłała pismo we wtorek 29 sierpnia. Poinformowaliśmy, że nie jesteśmy zainteresowani przyjęciem na swój teren uchodźców – wyjaśnia Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych. - Tej decyzji nie uzasadnialiśmy, ponieważ wojewoda tego od nas nie oczekiwała. Niemniej uważam, że nasza gmina nie jest przygotowana na przyjęcie uchodźców.
(Więcej w GB 20)