Od kilkunastu lat w Bieszczadach co raz głośniej słychać ryk spalinowych silników. Nasze góry, które kiedyś były ostoją ciszy i spokoju, teraz są ulubionym miejscem dla kierowców tzw. wszędołazów lub motocykli crossowych, którzy zawsze nie stosują się do obowiązujących przepisów. Nad tym jak ich skłonić do przestrzegania prawa zastanawiali się przedstawiciele służb mundurowych oraz Starostwa Powiatowego i gmin powiatu bieszczadzkiego.
Spotkanie podczas którego zastanawiano się jak rozwiązać problem z kierowcami nieprzestrzegającymi zakazu wjazdu pojazdem silnikowym do lasów państwowych odbyło się w starostwie. Oprócz przedstawicieli władz samorządowych powiatu i gmin, uczestniczyli w nim przedstawiciele policji, straży granicznej, straży leśnej, lasów państwowych i straży pożarnej. Wszyscy zgodnie przyznali, że wielokrotnie spotkali się z niebezpieczną, wręcz brawurową jazdą takich kierowców, którzy zagrażają osobom prawidłowo poruszających się po szlakach czy płoszą zwierzynę.
- Musimy wypracować wspólne stanowisko, skutecznego zakazu wjazdu takich pojazdów na szlaki i ścieżki przyrodnicze – mówiła Katarzyna Sekuła, wicestarosta bieszczadzki i organizatorka spotkania. – Najważniejsze jest to, by służby między sobą się komunikowały, aby skutecznie można było przeciwdziałać takim zdarzeniom.
- Kilkakrotnie musiałem uciekać ze ścieżki, by nie zostać rozjechanym przez quada. Ci kierowcy się nie patyczkują, dlatego zaproponowaliśmy by do akcji włączyły się trzy powiaty bieszczadzki, leski i sanocki i zastanowiły się nad rozwiązaniem tego problemu – poinformował Jacek Łeszega z Urzędu Miejskiego w Ustrzykach Dolnych, który na spotkaniu występował również jako przedstawiciel Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych „Karpaty” i radny powiatowy.
Więcej w papierowym wydaniu GB lub na stronie internetowej 3 lipca.