Biuro Spraw Wewnętrznych podkarpackiej policji zajmie się nagraniem wulgarnej rozmowy, którą kilka lat temu przeprowadził obecny komendant leskiej policji z podwładnym. W jej trakcie sugeruje m.in. komu policjanci nie powinni wystawiać mandatów oraz komu nie powinni zatrzymywać dowodów rejestracyjnych kiedy przy kontroli okaże się, że auto nie nadaje się do ruchu.
Kilka tygodni temu do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie dotarły informacje mogące świadczyć o nieprawidłowościach w relacjach pomiędzy przełożonym, a funkcjonariuszami komendy powiatowej w Lesku. Jak informuje Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie – „badanie sondażowe, jakie przeprowadzono w jednostce wykazało, że występują problemy w komunikacji wewnętrznej, także w relacjach między przełożonymi a podwładnymi. Komendant wojewódzki zobowiązał komendanta powiatowego w Lesku do podjęcia działań, które wpłyną na poprawę sytuacji.”
Po opublikowaniu tych informacji, pocztą do redakcji przyszła płyta, na której została nagrana rozmowa, którą w 2012 roku przeprowadził z podwładnymi ówczesny naczelnik wydziału ruchu drogowego i prewencji, a obecny komendant KPP w Lesku kom. Jacek Pączek. Na nagraniu słychać jak w sposób wyjątkowo wulgarny, tłumaczy swoim podwładnym w jak mają postępować podczas kontroli bieszczadzkich samorządowców oraz jak mają postępować, kiedy przy sprawdzaniu samochodu okaże się, że auto nie nadaje się do ruchu, a badanie techniczne wystawiła „zaprzyjaźniona” stacja kontroli pojazdów. Dodatkowo w sposób niezwykle nieprzyzwoity wyraża się o jednej z gospodyń bieszczadzkich gmin (fragmenty nagrań w GB nr 18 – gazetę można kupić również w formie PDF).
Sprawa przekazana do BSW
Zapytania w tej sprawie wysłaliśmy do rzecznika KWP w Rzeszowie, do wiadomości Komendy Głównej Policji w Warszawie oraz do wiadomości Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie.
W ubiegłym tygodniu dostaliśmy odpowiedź, w której podkom. Ewelina Wrona z KWP Rzeszów informuje, że w „trakcie prowadzonego postępowania sondażowego KWP w Rzeszowie nie posiadała nagrania”, które przesłaliśmy mailem do Rzeszowa.
- Komendant wojewódzki zlecił w tej sprawie przeprowadzenie czynności wyjaśniających, materiały zostały także przekazane do Biura Spraw Wewnętrznych - informuje podkom. Wrona.
Padkomisarz przyznała jednak, że sprawa nagrania, była już prowadzona w 2012 roku. - Ówczesny Komendant Wojewódzki Policji w Rzeszowie, przekazał materiały w tej sprawie do Biura Spraw Wewnętrznych, gdzie przeprowadzone zostały czynności sprawdzające. W trakcie tych czynności nie potwierdzono, aby doszło do popełnienia przestępstwa. W 2013 roku tą sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Krośnie. Przeprowadzone postępowanie zakończyło się wydaniem postanowienia o umorzeniu postępowania z uwagi na fakt, iż czyn nie zawierał znamion czynu zabronionego - dodała podkomisarz.
Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie nie odniosła się do samej treści nagrania oraz jakie ewentualne konsekwencje grożą przełożonemu za sposób wypowiedzi oraz sugestie, które daje podwładnym. Sam komendant Jacek Paczek w rozmowie z gazetą przyznał, że - „Nigdy za to, że próbowałem coś wymusić na kimś, żaden z moich przełożonych mnie nie ukarał i nic się nie potwierdziło.”
KWP odmówiła nam też wglądu w anonimową ankietę. - Badanie sondażowe, jakie przeprowadzono w jednostce wśród funkcjonariuszy i pracowników cywilnych KPP w Lesku zostało przedstawione Komendantowi Wojewódzkiemu Policji. Raport ma charakter dokumentu służbowego, jego treść nie podlega upublicznieniu - dodała podkom. Wrona.
Naruszono zasady etyki
Według byłego pierwszego zastępcy Komendanta Policji Powiatowej w Sanoku podinspektora Łukasza Dytkowskiego (od. redakcji - bardzo przepraszamy za wpisanie złego stopnia w wydaniu papierowym GB), podczas tej rozmowy zostały naruszone zasady etyki zawodowej i komendant powinien już kilka lat temu ponieść konsekwencje tej rozmowy.
- Takie zachowanie ze strony przełożonego jest niedopuszczalne - mówi stanowczo podinspektor Łukasz Dytkowski. - Z punktu widzenia dyscypliny służbowej natychmiast powinno być wszczęte postępowanie dyscyplinarne, już kilka lat temu, kiedy ta sprawa ujrzała światło dzienne.
Według podinspektora sprawa powinna być również skierowana do niezależnej prokuratury, która powinna zbadać i określić czy doszło do przestępstwa. - Ja mam uzasadnione podejrzenie, że doszło. Zastanowiłbym się jednak nad jednym aspektem - dlaczego ta osoba nadal piastuje stanowisko kierownicze w policji i nic z tym nie zrobiono? - pyta podinspektor Dytkowski. - Przełożeni, którzy podejmowali decyzje kadrowe w tym czasie, kiedy obecny komendant nie poniósł żadnych konsekwencji, powinni być również rozliczeni, bo sprawa ewentualnych przestępstw nie uległa przedawnieniu.
Więcej w GB nr 18