15 lutego 1951 roku minister spraw zagranicznych ZSRR Andriej Wyszynski oraz wicepremier Aleksander Zawadzki po trwających około miesiąc rozmowach podpisali w Moskwie umowę o zmianie granic.
Na mocy zawartego porozumienia ZSRR otrzymał 4 miasta i 49 wsi, w zamian oddał Polsce jedno miasto i czterdzieści wsi. Powierzchnia wymienionych terenów obejmowała po 480 kilometrów kwadratowych. W wyniku przeprowadzonej "korekty granicznej" w ZSRR znalazła się większość zagłębia węglowego, a Polska musiała zapłacić odszkodowanie za utracone przez „sojusznika” bieszczadzkie złoża ropy naftowej.
Na Sokalszczyźnie w 1951 roku zamieszkiwało ok. 14 tys. osób. Większość z nich wolała osiedlić się w głębi Polski niż w Bieszczadach. W sumie 7,5 tys. osób zdecydowało się na wyjazd na Ziemie Odzyskane. Opuścili swoje rodzinne strony jeszcze latem. Natomiast w Bieszczady w październiku 1951 roku ruszyło ok. 1100 rodzin – 4 tys. ludzi. Z kolei dotychczasowi mieszkańcy Bieszczadów wywiezieni zostali w głąb Ukrainy radzieckiej – m.in. do obwodu chersońskieho i odeskiego. Polska oddawała ZSRR obszar rolniczy z bardzo urodzajnymi glebami. Podczas negocjacji polsko-radzieckich nie eksponowano faktu, że na Sokalszczyźnie potwierdzono złoża węgla kamiennego. Z przyczyn propagandowych podkreślano za to, że obszary na wschodnim brzegu Sanu to tereny roponośne, które w zamian za fragmenty powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego Kraj Rad wspaniałomyślnie przekazuje odbudowującej się ze zniszczeń wojennych Polsce. W rzeczywistości jednak złoża ropy naftowej nie były tak bogate, a u schyłku lat 50. i w latach 60. XX wieku na radzieckiej już wówczas Sokalszczyźnie zaczęła się budowa zagłębia węglowego..
Wśród przesiedleńców z Sokalszczyzny, którzy zamieszkali w Bieszczadach powszechna była frustracja i żal do władz. Z terenów zasobnych rolniczo, z perspektywą rozwoju zagłębia węglowego trafili do regionu biednego, pozbawionego w dużym stopniu infrastruktury i do tego zdewastowanego. Nastroje te dobrze odmalował Krzysztof Potaczała w swoim reportażu pod niezwykle wymownym tytułem „To nie jest miejsce do życia”.
Jeszcze w 1960 roku przesiedleńcy z akcji H-T stanowili 65% mieszkańców gromad Ustjanowa, Jasień i Czarna. W Lutowiskach mieszkało wówczas 271 osób, w tym 47% z Sokalszczyzny. Również współcześnie osoby pochodzące z rodzin przybyłych ze wschodniej Lubelszczyzny stanowią istotny odsetek mieszkańców powiatu bieszczadzkiego. Z każdym rokiem ubywa jednak tych, którzy zostali przesiedleni w 1951 roku. Ich potomkowie starają się kultywować pamięć o wydarzeniach sprzed niemal siedemdziesięciu lat. Dziś w niektórych bieszczadzkich miejscowościach zobaczyć można skromne upamiętnienia przesiedlonych w 1951 roku. W Ustrzykach Dolnych powstały również trzy murale historyczne nawiązujące do wydarzeń sprzed ponad siedemdziesięciu lat.
ŁB