Teraz „polujemy” na pączki różnych drzew i krzewów szczególnie jeśli chcemy się zająć gemmo terapią (to leczenie pączkami roślin). W tym roku pogoda wyjątkowo sprzyja tej formie: wiele drzew już w grudniu wypuściło pączki. Zwykle drzewa wypuszczają po pierwszych mrozach około lutego, marca. I wtedy właśnie jest to najintensywniejszy czas na zbiory.
Ja zbieram pączki z takich drzew: topola, leszczyna, brzoza, wierzba, sosna, świerk, kasztan, czarny bez (ale to już nieco później) oraz sporo innych. Zalewam alkoholem i robię z nich maceraty głównie na bóle i przeziębienia, stawy, krążenie czy uszczelnianie naczyń oraz wiele innych.
Ale możemy również zbierać teraz owoce leśne: kalina, dzika róża, czarny bez jeśli się ostał, głóg, berberys, jarzębina czasem też jerzyny jeszcze zostają na krzakach. Takie przemrożone owoce mają więcej właściwości leczniczych niż te pozyskane latem i przetworzone na gorąco. Wracając z lasu zbieram garść dzikiej róży, kilka jerzyn i zalewam wrzątkiem jak herbatę, dodaję pączki z gałązek świerkowych po choince, kardamonu, imbiru, goździka i cynamonu . Po kilku minutach mam wspaniały, rozgrzewający pełen witamin napój. Dodaję nieco miodu i zanim się zorientuję już nie ma!! ktoś mi wypił!! No i żałuję, że zebrałam tylko garsteczkę, ale to dlatego, że zostawiam dla ptaków. Kalinę podjadłam z krzaka, wyśmienita. Czekam co roku na tę porę, by pyszne lodowe kulki nieco kwaśne, nieco gorzkawe móc sobie zajadać za smakiem będąc w lesie. Bo tylko wtedy smakują tak wyśmienicie.
Maść z jemioły
składniki:
•100g owoców jemioły
•35g soli fizjologicznej
•15g gliceryny
•20g linomagu
•30g oleju rycynowego
Wykonanie: Wszystkie składniki umieszczamy w moździerzu i mieszamy, ucieramy. Po zmiarzdzeniu owoców można je przetrzeć przez sito i nasiona wyrzucić. To dość mozolna praca, więc można sobie pomóc blenderem z końcówką do miksowania. Po kilku minutach powstanie masa, którą możemy nazwać kremem-maścią. Ma konsystencję bardziej glutowatą i kolor śmietankowy. Ale to kompletnie nie ma znaczenia. Najważniejsze są właściwości lecznicze naszej maści. Jak podaje dr H. Różański: „W jemiole są obecne wiskotoksyny I, II, III, IVb (viscotoxins) o działaniu cytotoksycznym i przeciwnowotworowym. Przy bezpośrednim oddziaływaniu na komórki rakowe niszczą je w krótkim czasie. Dlatego maść ze świeżych owoców miała dawniej zastosowanie w leczeniu guzów rakowych zewnętrznych”. A nasze babcie używały je na odciski i wszelkie naroślą w tym brodawczaki, skórę trądzikową i łuszczycową.
Maść należy przechowywać w lodówce, a miejsca chore smarować 2-4 razy dziennie. Pozostałe owoce możne przechowywać w zamrażalniku do następnego zbioru. I na świeżo przygotowywać sobie odpowiednią ilość maści. Można zrobić również maseczkę na skórę głowy z dodatkiem mleka czy żółtka i miodu, można zrobić tonik do przemywania skóry z dodatkiem soli fizjologicznej i odrobiną octu bzowego.
Działanie jemioły jest bardzo szerokie i kontrowersyjne. Nie polecam stosowania samodzielnego preparatów z jemioły do użytku wewnętrznego. Każde użycie powinno być skonsultowane z lekarzem i doświadczonym zielarzem. Działania uboczne jakie mogą wystąpić po spożyciu jemioły to: dreszcze, gorączka, bóle głowy, bóle zamostkowe, ortostatyczne zaburzenia krążenia i odczyny uczuleniowe.
Święta Hildegarda polecała jemiołę w zależności od drzewa z jakiego ona pochodzi. Uważała bowiem, iż jej działanie jest zależne od żywiciela. A ponieważ jest to zioło, które podawano zarówno zwierzętom jak i ludziom na problemy związane z płodnością, więc świąteczne pocałunki pod jemiołą nabierają zupełnie innego znaczenia. Ja polecam jemiołę nie tylko jako fantastyczną dekorację świąteczną, ale również zioło z którego można zrobić doskonałą maść na problemy skórne.
Źródło:
http://rozanski.li/400/jemiola-viscum-raz-jeszcze/
http://rozanski.li/391/jemiola-viscum-wg-monografii-komisji-e/
http://rozanski.li/473/jemiola-viscum/
http://www.panacea.pl/articles.php?id=3204
Ziołami zajmuję się od dziecka. Zawsze interesowało mnie jak to się dzieje, ze wypijemy herbatkę i już pomaga. Potem poznałam tajemnicze legendy i podania na temat czarodziejskich mocy roślin. Zioła zbieram, suszę i przetwarzam. Robię gotowe mieszanki ziołowe i preparaty takie jak: maceraty olejowe, glicerynowe, alkoholowe i inne. Z nich kolejno: maści, kremy, toniki i nie tylko. Skończyłam studia podyplomowe w PWSZ Krośnie na kierunku: „Towaroznawstwo zielarskie, kosmetyczne i żywności funkcjonalnej”, a moim promotorem był dr Henryk Różański. Dla osób chętnych dowiedzieć się czegoś więcej prowadzę bloga: www.niezleziolkobieszczad.blogspot.com. Zioła to moja pasja.