Ustrzyki Dolne
sobota, 14 listopada 2015

Ustrzyczanka z Paryża dla Gazety Bieszczadzkiej

Ustrzyczanka z Paryża dla Gazety Bieszczadzkiej<br/>fot. internet
fot. internet

W nocy z piątku na sobotę, w Paryżu dokonano zamachu terrorystycznego. Zginęło blisko 150 osób, a setki są ranne. To kolejny zamach terrorystyczny, który wstrząsnął miastem nad Sekwaną. W Paryżu przebywa mieszkanka Ustrzyk Dolnych Magda Olejnik, którzy podzieliła się z nami dramatycznymi przeżyciami z 13 listopada.

Z Magdą Olejnik mieszkanką Ustrzyk Dolnych, która obecnie przebywa w Paryżu rozmawiał Jerzy Kibic

Dziś rano, w sobotę 14 listopada, rozmawiałem z ustrzyczanką Magdą Olejnik, która pracuje od kilku lat w Londynie. Magda powiedziała mi, że jest w Paryżu służbowo. Zapytałem o zamachy. Opowiadała mi, że w piątek załatwiła sprawy służbowe i korzystając z zaproszenia swoich znajomych polaków Kaji i Marcina pojechali zwiedzać zabytki Paryża. Ze zwiedzaniem zeszło im do późnego wieczora.
Planowali też wybrać się na mecz Francja – Niemcy, który odbywał się na francuskim stadionie narodowym Stade de France. Jednak kiedy szli na stadion zaczął padać rzęsisty deszcz i postanowili zrezygnować z tej rozrywki. Metrem wrócili do domu, zasunęli żaluzje i wtedy usłyszeli wybuchy. Magda początkowo myślała, że to fajerwerki na stadionie. Telewizja przerwała nadawanie jakiegoś programu i podała pierwsze wstępne informacje o zamachach i terrorystach. Padały liczby ofiar coraz to większe.
- Zaczęłam się strasznie bać. Przecież jeszcze godzinę, może półtorej temu byliśmy na stadionie. Mogło być różnie – mówi nie potrafiąc ukryć zdenerwowania Magda. - Strach ogarnął mnie i moich znajomych. W telewizji podawali coraz to nowe miejsca zamachów, coraz to większe liczby zabitych. W niektórych miejscach w Paryżu byłam po południu, a tam taka tragedia. Długo nie spaliśmy tej nocy - kontynuowała swój monolog. - Rano zadzwoniłam do mamy, która powiedziała bym dzwoniła do ciebie.
Pytałem ją o atmosferę jaka panuje w Paryżu teraz, w sobotę rano. - Okna w domach pozasłaniane żaluzjami. Co chwilę słychać syreny. Patrole policyjne i wojskowe uzbrojone jak na wojnie - opowiada. - Nad domami latają helikoptery pewnie policyjne i wojskowe. Wszystko jest pozamykane. Telewizja podaje informacje o telefonach, które są przydatne i dla paryżan i dla przyjezdnych. Internet jest zablokowany. Podawane są wskazówki gdzie i jak uzyskać informacje o rannych i zabitych. Podają wszystko, to wygląda strasznie. Ja przyjechałam samochodem. Nie wiem jak wyjadę, czy pojadę tunelem czy promem do Londynu. W nocy telewizja informowała o ogłoszeniu stanu wyjątkowego. Wszyscy muszą mieć przy sobie dokumenty - kontynuowała. - Należy spodziewać się szczegółowych kontroli i różnych akcji ze strony policji, wojska i różnych służb.
Magda martwiła się też, że podróż nad kanał La Manche potrwa dużo dłużej. - Moi przyjaciele opowiadali mi o poprzednim zamachu, ale wtedy nie było to na taką skalę. Dziś to wygląda strasznie, jakby wojna. Boję się jak będzie wyglądała moja droga do Londynu, ale jestem pełna nadziei. Będzie dobrze – dodaje z nadzieją mieszkanka Ustrzyk.

Magda Olejnik <br/>fot. Archiwum rodzinne Magdy Olejnik
fot. Archiwum rodzinne Magdy Olejnik
autor: jk