Fragment Bieszczadzkiego Parku Narodowego miał szansę zostać wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. - Rząd najprawdopodobniej posłucha jednak radnych i będziemy mogli zapomnieć o wpisie na Listę, to ogromna strata – mówią pracownicy BdPN.
Bieszczadzkie lasy bukowe o charakterze pierwotnym zajmujące ok. 3 tys. ha czyli 10 proc. Bieszczadzkiego Parku Narodowego miały szansę zostać wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO – miały, bo najprawdopodobniej nie będą. Wszystko za sprawą konsultacji społecznych, które zostały przeprowadzone w bieszczadzkich gminach. Pomysłu wpisania lasów na listę UNESCO nie poparły bowiem Rady Gminy w Lutowiskach i w Cisnej.
Spóźnione konsultacje
W styczniu 2016 roku 11 krajów (Albania, Austria, Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Włochy, Polska, Rumunia, Słowenia, Hiszpania,Ukraina) przesłało do komitetu UNESCO w Paryżu wniosek nominacyjny dla 33 obiektów. Polska czasowo wstrzymała swój udział w projekcie, z uwagi na zmianę przepisów UNESCO, które wprowadziły konieczność przeprowadzenia konsultacji społecznych. Konsultacje miały być przeprowadzone do końca grudnia 2016 roku. W związku z tym, po załatwieniu formalności, wicedyrektor Tomasz Winnicki ruszył na „tournée” po Bieszczadach przekonując do idei UNESCO, a na stronie BdPN pojawiła się możliwość głosowania przez internet.
- Mamy wyjątkową okazję, aby fragment bieszczadzkich lasów znalazł się na Światowej Liście Obiektów UNESCO. Obecnie jest tam tylko jeden z polskich obiektów przyrodniczych Białowieski Park Narodowy – przekonywał radnych powiatu bieszczadzkiego wicedyrektor BdPN Winnicki. Wicedyrektor tłumaczył, że BdPN na Listę UNESCO chce wpisać 10 proc. swojego obszaru m.in. w okolicach Tworylnego, Wetliny, Solinki, fragmentu Połoniny Wetlińskiej, dolinach Terebowca i Wołosatki.
- Chodzi o obszar, który ma charakter pierwotny czyli nietknięty gospodarką człowieka od minimum stu lat. Tereny które chcemy wpisać na Listę UNESCO i tak już leżą w ścisłych rezerwach i przylegają do obszarów UNESCO na Słowacji i Ukrainie - wyjaśniał wicedyrektor i zapewniał, że sposób gospodarowania na tych obszarach się nie zmieni.
Radni powiatu bieszczadzkiego jednogłośnie zaakceptowali propozycję, pomysł poparli również radni powiatu leskiego i radni Gminy Czarna.
Zemsta za „Rzeźnika” i szlaki?
Niestety, ani w Lutowiskach ani w Cisnej pomysłu wpisania fragmentu Bieszczadzkiego Parku na listę UNESCO nie przyjęto z entuzjazmem. W Lutowiskach przed głosowaniem rozpętała się prawdziwa burza i nie pomogły ani prośby wójta, ani namawiania do dialogu ze strony proboszcza, ani wcześniejsze „godzenie się przy opłatku”.
- Przeprowadziliśmy rzetelną i długą dyskusję, nie byliśmy jednogłośni, ale ostatecznie nie zaakceptowaliśmy pomysłu Parku – mówi radny z gminy Lutowiska Mirosław Piela. - Ludzie mają różne uwagi do współpracy z Parkiem, a raczej braku współpracy z ich strony. Niestety tak jest, że jak my ich o coś prosimy, to przeważnie spotykamy się z odmową i blokowaniem wszystkich naszych pomysłów. Niech w końcu zrozumieją, że chcemy tu żyć godnie, bo mamy do tego prawo.
Pozytywną opinię w sprawie UNESCO wyraził natomiast wójt gminy Lutowiska Krzysztof Mróz. - Z punktu widzenia gminy nic by się nie zmieniło, bo Park chciał wpisać do UNESCO te części, które i tak są objęte ścisłym rezerwatem i gmina nie prowadzi na nich gospodarki. Niestety rada nie przyjęła wniosku, a szkoda bo to byłby prestiż nie tylko dla Bieszczadów ale i dla całego kraju – mówił wójt. - Mieszkańcy obawiają się, że zablokuje to gminne inwestycje jednak proszę zauważyć, że w gminie są obiekty zabytkowe wpisane na Listę UNESCO jak np. cerkiew w Smolniku i przecież nikt nie zabrania w niej odprawiać mszy.
- Radni Cisnej uważają, że te działania mogą ograniczyć rozwój turystyki w gminie i nie przyjęli argumentów, że ma to być promocja regionu i prestiż – mówi Renata Szczepańska, wójt gminy Cisna. – Park się radnych nie pytał o opinię kiedy procedował o wpis do UNESCO, a dopiero teraz kiedy okazało się, że konsultacje są konieczne.
Wójt Szczepańska dodaje, że radni Cisnej dobrze wiedzą czym jest UNESCO, jednak stracili do Parku zaufanie. – Uważają, że Park nie liczy się z ich zdaniem i to przeważyło na ich decyzji – dodaje.
Obie Rady od pewnego czasu toczą spory z BdPN. Nieoficjalnie mówi się, że brak akceptacji pomysłu z ich strony, było próbą odegrania się za bezkompromisową politykę Parku dotyczącą ochrony przyrody. Cisna podobno zrewanżowała się za to, że Park wprowadził zakaz biegu po swoich szlakach dla zawodników biorących udział w ekstremalnym i bardzo popularnym Biegu Rzeźnika, a Lutowiska za to, że Park przyblokował ponowne uruchomienie dla turystów szlaku prowadzącego z Połoniny Wetlińskiej na Kamień Dwernik.
Szanse na wpis są, ale niewielkie
- Obawy mieszkańców co do UNESCO nie są zasadne, lasy bukowe, które miały być wpisane na listę i tak są objęte ścisłą ochroną – mówi Leopold Bekier, dyrektor BdPN. - Te tereny znajdują się daleko od siedzib ludzkich i są na nich też uczęszczane szlaki turystyczne.
Dyrektor przekonuje też, że Park działa zgodnie z prawem i wymogami jakie przed nim stawia polski rząd. - Bieszczadzki Park Narodowy jest powołany do ochrony przyrody i nie robimy tego tylko dla siebie, ale dla całego narodu i z jego ramienia. Naszym zadaniem jest ochrona walorów przyrodniczych i tak działamy – mówi dyrektor.
Za wpisem na Listę UNESCO opowiedzieli się natomiast ludzie głosujący w ankiecie. - Oddano 226 głosów z czego negatywnych było tylko 9. W uzasadnieniach pisano, że może to np. wzmóc ruch turystyczny – mówi Stanisław Kucharzyk, który z ramienia BdPN jest odpowiedzialny za przygotowanie dokumentów do UNESCO. - Mamy natomiast pozytywne opinie Rady Naukowej Parku, Rady Rezerwatu Biosfery i organizacji ekologicznych. Konsultacje społeczne mają być brane pod uwagę podczas sporządzania planu zarządzania obiektem, już po wejściu na Listę. Jednak nasz rząd jest wrażliwy na głosy społeczeństwa, a to on zgłasza obszary do UNESCO.
Stanisław Kucharzy powtarza po raz kolejny, że zakaz gospodarowania na obszarze UESCO miałby dotyczyć tylko ewentualnej wycinki drzew, a nie powstawania np. szlaków turystycznych. - Są przecież obiekty wpisane na listę UNESCO, które są udostępniane turystycznie i użytkowane. Powstanie nowych szlaków turystycznych czy ich zamknięcie dla ruchu zależy od opinii dyrektora parku a nie UNESCO.