Mieszkańcy Soliny skarżą się, że most na Sanie od kilku dni jest nie ośnieżony. - Musimy chodzić środkiem jezdni, a to niebezpieczne, bo droga prowadząca do zapory jest bardzo ruchliwa – alarmują „Gazetę Bieszczadzką”.
Sprawdziliśmy - rzeczywiście most na Sanie w Solinie jest nieodśnieżony, aby nim przejść na druga stronę trzeba wyjść na jezdnię, która jest pokryta śliską, śnieżną „breją”. - Jak dwa samochody będą się mijały, to nie będę miała gdzie uciec. Te hałdy śniegu na chodniku są za wysokie - powiedziała Irina Bojar, która wolała nie ryzykować i zrezygnowała z przejścia.
Jak wskazują ślady pozostawione przez spychacz odśnieżający drogę z Polańczyka do Bóbrki, tuż przed mostem zjechał on z chodnika i pojechał środkiem szosy. Niestety nikt już nie wysiadł, by odśnieżyć chodnik dla pieszych.
Drogą prowadząca do zapory w Solinie zajmuje się Podkarapcki Zarząd Dróg Wojewódzkich. - Na całej sieci dróg jest problem z powodu codziennych opadów śniegu, ale odśnieżamy drogi i chodniki również - wyjaśnia Piotr Więcek z Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Zapytany o to, czemu w tak niebezpiecznym dla przechodniów miejscu, chodnik od kilku dni jest nieodśnieżany zapewnił, że natychmiast skontaktuje się z Ustrzykami i na pewno ten odcinek zostanie jak najszybciej odśnieżony.
Zważywszy, że most znajduje się tuż przed ostrym zakrętem, opisana sytuacja stanowi poważne zagrożenie dla przechodniów, a niektórym, całkowicie uniemożliwia pokonanie mostu. Jutro sprawdzimy, czy sytuacja ulegnie zmianie.
FOT. MIRA ZALEWSKA
