Końcem grudnia, poboczem drogi publicznej we wsi Bóbrka szła sobie starsza pani, z plecakiem i torbą w której niosła małego pieska. Nagle, z zarośli wyskoczył ogromny owczarek, który zaatakował kobietę skacząc jej na plecy.
Babcia przewróciła się, własnym ciałem osłaniając pupila, a rozwścieczona bestia, usiłując dobrać się do szczeniaka szarpała zębami plecak, kurtkę a potem nogę kobiety.
Szczęśliwie, staruszka obuta była w wysokie „glany”, dzięki czemu łydka została posiniaczona, ale nie rozszarpana. Dopiero interwencja kierowcy przejeżdżającego obok auta spłoszyła owczarka. Wezwani na miejsce zdarzenia policjanci ustalili kto jest właścicielem psa i ukarali go mandatem.
Art. 10 a ust. 3 Ustawy o ochronie zwierząt głosi, że zabrania się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna.
Art. 77. KW mówi: Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.
Ustawa o Ochronie Zwierząt i Ustawa o Utrzymaniu Porządku w Gminach reguluje sprawę bezdomnych psów: wyłapywanie bezpańskich psów i opieka nad nimi należy do zadań gminy, na której terenie takie zwierzęta występują. Nie ma znaczenia, czy psy zostały porzucone, zabłąkały się, czy same uciekły, gmina powinna wziąć za nie odpowiedzialność i umieścić w schronisku. A kto ponosi odpowiedzialność i koszty odłowu, kiedy pies ma właściciela? O tym jak radzą sobie z tymi problemami gminy i policja sprawdziłam w Solinie, Lesku, Lutowiskach, Ustrzykach, Czarnej, Tarnawie i Baligrodzie?
Gmina Lutowiska w 2017 roku, na bezdomne psy przeznaczyła 11 tys. zł. Tak kwota została zabezpieczona uchwałą Rady. W ciągu roku wydano 10 870 zł na interwencje oraz koszty utrzymania psów i kotów w schronisku. W sumie przeprowadzonych zostało 7 interwencji, dotyczyły psów i kotów, czyli odłowienie i utrzymanie 1 zwierzaka w schronisku kosztowało gminę ponad 1,5 tys. Liczba wałęsających się psów zwiększa się latem.
- Podejrzewamy, że część z tych psów przychodzi z Ukrainy. Skąd takie podejrzenia? Bardzo często psy reagują na ukraińskie komendy, przy jednoczesnym braku reakcji na polskie – informuje Lucyna Lubaczewska, podinspektor ds. gospodarki w Urzędzie Gminy w Lutowiskach. - Są też psy, których właściciele nie sprawują nad nimi należytej opieki i puszczają je samopas. W takich wypadkach odpowiednie działania powinna podejmować policja, która niestety nie wypełnia w tej kwestii swojego zadania.
Urzędniczka sądzi, że mieszkańcy często nie zdają sobie sprawy, że o przypadkach błąkających się psów, których właściciel jest znany należy zawiadamiać nie gminę, a policję. Jednak mł. asp. Aleksandra Wołoszyn-Kociuba, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych zapewnia, że policja reaguje na zgłoszenia, w minionym roku prowadziła czynności z art. 77 kw, aż w 15 sprawach.
Gmina Solina odłowiła w minionym roku 12 szt. psów – koszt to ok 13 tys. zł + 6 tys. zł – za utrzymanie miejsc w schronisku. W okresie turystycznym, od maja do września wyłapano 8 psów – zgłoszono o wiele więcej, ale w porę znaleźli się ich właściciele.
- W sezonie letnim zwiększona liczba turystów powoduje zwiększoną liczbę zgłoszeń dot. bezpańskich zwierząt, na pewno część z nich jest pozostawiona przez turystów, pozbywających się „problemu”, a część zgłoszeń dotyczy psów, których właściciele nienależycie się nimi opiekują - mówi Piotr Nickoś, zajmujący się problemem bezpańskich psów w Gminie Solina, w której większość psów zgłaszanych do odłowienia to zwierzęta bezpańskie. Na właścicieli psów wałęsających się, nie nałożono żadnej kary. W grudniu mieszkanka gminy zgłosiła, że wokół przystanku obok mostu na Sanie krąży duży pies bez opieki. Otrzymała odpwiedż, że odłowienie będzie możliwe dopiero, gdy gmina ustali, czy aby na pewno pies nie ma właściciela. Niestety, do czasu tych ustaleń, pies pozostawał na wolności i omal nie doprowadził do tragedii, gdy wybiegł nagle na drogę wprost pod koła jadących aut. Kierowca próbując go ominąć wpadł w poślizg i cudem uniknął zderzenia z barierką mostu. Pies po tym zdarzeniu zniknął, więc być może rzeczywiście miał właściciela. Zastępca wójta gminy Katarzyna Zielińska-Onyszko zapewnia, że na każdym spotkaniu z mieszkańcami poruszany jest problem konieczności sprawowania należytej opieki nad psami - Być może, bardziej restrykcyjne traktowanie tego problemu przyniosłoby lepsze skutki –przyznaje.
Gmina Baligród odłowiła 9 psów, aż 7 z nich miało właścicieli i wróciło do domu. Koszt odłowienia, transportu i utrzymania psów w schronisku w Przemyślu, który poniosła gmina to 6 tys. zł. Ani jeden właściciel nie poniósł kary przewidzianej art. 77 KW.
W Gminie Ustrzyki Dolne odławianiem i opieką nad bezpańskimi zajmuje się gabinet weterynaryjny „Max” prowadzony przez lekarza wet. Rafała Ałabisza, gdzie psy – odrobaczone i odpchlone pozostają do czasu znalezienia dla nich nowego domu, lub w przypadku psów rannych poważnie w wypadkach drogowych i chorych - eutanazji. W minionym roku z 41 odłowionych psów 28 zostało adoptowanych.
- Samo odłowienie bezpańskiego psa stanowi czasem duży problem. Nie ma leku, który działa w trybie natychmiastowym. Zaaplikowany zastrzyk działa po ok. 15 minutach a tyle czasu wystarczy psu, żeby przebiec ładnych parę kilometrów - wyjaśnia weterynarz. Doktor Ałabisz uważa, że obowiązkowe czopowanie psów pomogłoby w rozwiązaniu problemu porzucanych zwierząt, a do pomocy przy odszukiwaniu właścicieli lub nowych domów dla psów chętnie i często korzysta z pomocy wolontariuszy. - Są jeszcze dobrzy ludzie na świecie - zapewnia dr Rafał Ałabisz. Za odłowienie zwierząt, opiekę weterynaryjną i utrzymanie oraz eutanazję rannych i ciężko chorych zwierząt Gmina Ustrzyki zapłaciła w minionym roku ok. 15 tys. zł.
Gmina Cisna do schroniska odstawia wyłącznie bezpańskie psy. Zanim wałęsający się pies trafi do schroniska, pracownicy Gminy „na własną rękę” szukają właściciela.
- Jesteśmy małą gminą, więc zwykle się to udaje - mówi Agata Oskarbska. - W tym czasie pies czeka w bezpiecznym miejscu, ocieplanej budzie, którą mamy na terenie oczyszczalni w Wetlinie. Czasem też szukamy nowych domów dla psów porzucanych nagminnie przez turystów w sezonie letnim i nierzadko znajdujemy! - zapewnia urzędniczka.
Dzięki takiemu rozwiązaniu do schroniska trafiły w ubiegłym roku tylko te rzeczywiście bezpańskie. Koszty odłowienie i utrzymania to ponad 6 tys. Roczna opłata za „gotowość” schroniska w Lesku na przyjęcie psów wysokości 5 tys. zł plus 1,188 zł za każdego dostarczonego psa.
W Gminie Tyrawa Wołoska odłowiono 8 psów, wszystkie były bezpańskie. Gmina nie ma podpisanej umowy ze schroniskiem, zarówno odławianiem jak i opieka nad psami zajmuje się gabinet weterynaryjny dr Pitrusa. W boksach na terenie lecznicy psy przebywają aż do czasu oddania ich do adopcji. Koszty poniesione przez gminę w minionym roku to ok. 9,8 tys. zł.
Gmina Czarna, której koszty odłowu i utrzymania psów w ub. roku to ok. 4 tys. zł także ma problem z wałęsającymi się psami, które mają swoich właścicieli.
- Te agresywne odławiamy niezwłocznie - zapewnia nas Leszek Skitał. - Innym dajemy czas by wróciły do domu, w tym czasie zamieszczamy ogłoszenia o przybłędzie na tablicach informacyjnych i w Internecie.
Niestety, jeden z takich psów, czekający od kilku tygodni aż ewentualny właściciel „odbierze” go z pod sklepu w Polanie został potrącony przez auto i choć Leszek Skitał zapewniał, że nazajutrz po naszej interwencji psina trafi pod opiekę weterynarza, to dwa dni po rozmowie okaleczone zwierzę wciąż leżało pod sklepem.
Gmina Lesko w roku 2017 wydała na 12 odłowionych i ich utrzymanie w schronisku 12,960 tys. zł.
W ciągu roku tylko jeden pies okazał się mieć właściciela, który pokrył koszty opieki w schronisku, ale nie został ukarany za brak odpowiedniej opieki nad psem, pewnie dlatego, że gmina nie zawiadomiła policji.
Aż 29 gmin ma podpisane umowy na odławianie i opiekę nad psami ze schroniskiem „Wesoły kundelek” w Lesku. W 2017 roku trafiło do niego 360 psów, dom znalazło dla 227 zwierzaków a koszt utrzymania jednego, to jest to około 1 tys. zł netto.
Skąd takie kwoty? - Schronisko w Lesku proponuje wyjątkowo niską stawkę, ze względu na „tanią” obsługę lekarską. Gdybyśmy korzystali z zewnętrznej lecznicy koszt były dużo wyższy - mówi prowadzący schronisko w Lesku lek.wet. Karol Kusal. - Koszt obsługi weterynaryjnej wynosi za jednego psa średnio 620 zł, czyli tak na prawdę na rzecz schroniska zostaje 400 zł. Kwotę 400 zł przejada przeciętny pies w ciągu 5 miesięcy licząc najtańszą karmę.
W skład ponoszonych przez schronisko kosztów wchodzi też transport specjalnie przystosowanym samochodem, czasem użyte środki uspokajające. Schronisko jest zobligowane przepisami do wykonania zabiegów tj. sterylizacja lub kastracja, oznakowanie mikroczipem, szczepienia profilaktyczne w tym przeciw wściekliźnie, zwalczanie pasożytów zewnętrznych i wewnętrznych. Aż 71 psów, które trafiły do leskiego schroniska w ubiegłym roku okazało się mieć właściciela i wróciło do swojego domu, co oznacza, że znaczną część kosztów za odławianie gminy poniosły z winy nieodpowiedzialnych właścicieli.
- Miejmy nadzieję, że wejdzie obowiązkowe czipowanie i zmniejszy się liczba wyrzucanych zwierząt - podsumował Karol Kusal.
Koszty ponoszone przez gminy na odławianie i opiekę nad psami są bardzo wysokie. W przypadku bezpańskich psów, są one uzasadnione, ale pies, który ma właściciela nie powinien się błąkać. Wprawdzie nie wszystkie wałęsające się bez opieki psy stanowią zagrożenie realne, ale potencjalne na pewno. Poza atakami na ludzi i inne psy, często wybiegają na drogi, nierzadko wprost pod koła przejeżdżających aut narażając kierowców na kolizje, również śmiertelne. Ofiarami padają również zwierzęta leśne. Wiele takich przypadków odnotowano np. na Pogórzu. - W Bieszczdach problem jest mniejszy, bo tam, gdzie żyją wilki, psa w lesie nie uświadczy - mówi Rzecznik Prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek.
Tak czy owak, decydując się na psa, szczególnie takiego o dużej masie ciała, powinniśmy wcześniej przygotować boks, najlepiej ogrodzony gęstą siatką, której psie zęby nie przegryzą i mieć świadomość, że na przechadzki nie wolno wypuszczać go „samopas”, bo skutkiem lekceważenia zapisów ustaw i art. 77 Kodeksu Wykroczeń może być nie tylko kara finansowa i odszkodowanie za zniszczenie przez zwierze dokonane, ale zdrowie i życie ludzi.
Odpowiedzialni za odławianie psów pracownicy gmin sugerują, że to państwo powinno wspierać finansowo działania, za które obciążane są w całości właśnie gminy. Opiekujący się psami w schroniskach, mają z kolei takie pomysły, żeby to właśnie gminy sfinansowały sterylizację wszystkich psów żyjących na ich terenie, bo wówczas skończyłoby się rodzenie przez gwałcone na łańcuchach wiejskie suczki. Ten drugi pomysł, patrząc na bieszczadzkie warunki, wydaje się jednak nierealny, bo biorąc pod uwagę ilość gospodarstw „z psem u bramy”, budżet żadnej gminy by tego nie wytrzymał. Wszyscy rozmówcy, także policjanci zgodni są co do jednego: podstawą do skuteczności wszystkich działań jest wprowadzenie obowiązku czopowania zwierząt.
art. 431 kc:§ 1. Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło (...).
Gminy nie mają uprawnień do egzekwowania grzywny od nieodpowiedzialnych właścicieli czworonogów, dlatego pamiętajmy: w przypadku, kiedy bez opieki wałęsa się pies, o którym wiemy, że ma opiekuna, powinniśmy zawiadamiać nie Urząd Gminy ale policję.
Czy nieuchronność kary skłoniłaby właścicieli psów do większej odpowiedzialności za nie, tego nie wiemy, bo zarówno gminy jak i schroniska traktują pobłażliwie i z nadmierną –naszym zdaniem - wyrozumiałością brak należytej opieki nad czworonogami. Czy przynajmniej „recydywiści”, których psy wielokrotnie wałęsają się po okolicy nie powinni być traktowani surowo, jak to jest u naszych zachodnich sąsiadów? W Niemczech nie ma wałęsających się zwierzaków, bo obowiązkowe chipy pozwalają ustalić właścicieli, którzy traktowani są bezpardonowo bardzo wysokimi karami, więc na posiadanie psa pozwalają sobie tylko ci, którzy mają możliwość stworzenia zwierzętom takich warunków egzystencji, by nie zagrażały one ani bezpieczeństwu ludzi ani własnemu. Na Ukrainie za to nikt nie kontroluje sytuacji, wałęsające się bezdomne, oraz te które mają właścicieli psy, atakują rowerzystów, żebrzą na dworcach autobusowych i parkingach, padają ofiarami okrucieństwa ludzi lub giną pod kołami aut. Czasem znajdzie się też dobra dusza, która przygarnie takiego psiaka. Ku któremu rozwiązaniu zmierzamy, czas pokaże.