Dynamiczna pogoda jaka w miniony weekend panowała w Bieszczadach, doprowadziła do kilku niebezpiecznych sytuacji na Jeziorze Solińskim. Policjanci uratowali m.in. rodziców z dziećmi, których rowerek wodny zaczął tonąć pod wpływem wysokich fal.
W miniony weekend bieszczadzcy policjanci odnotowali zwiększony ruch turystyczny w regionie. Niestety dynamicznie zmieniająca się pogoda, która zaskoczyła turystów, doprowadziła do kilku niebezpiecznych sytuacji na Jeziorze Solińskim.
W piątkowe popołudnie doszło do pierwszych groźnych sytuacji na największym bieszczadzkim akwenie wodnym. Tuż przed godz. 16 nastąpiło gwałtowne załamanie pogody, zerwał się mocny wiatr i zaczął padać ulewny deszcz. Policyjni stermotorzyści, patrolujący łodziami służbowymi teren jeziora, kilkakrotnie pomogli turystom, którzy nie zdążyli w porę dopłynąć do brzegu.
- Trzy małe łódki nabierające wody zostały odholowane do przystani, a ich wzywających pomocy pasażerów podjęto na pokład policyjnych motorówek. Siedem osób bezpiecznie odtransportowano na brzeg – informuje asp. sztab. Katarzyna Fechner rzecznik prasowy leskiej policji.
W niedzielę podobne załamanie pogody nastąpiło około godz. 13.30. Policjanci wypłynęli na jezioro, by zawrócić wszystkie jednostki pływające do bezpiecznych przystani. Wtedy zauważyli na środku jeziora ludzi wzywających pomocy. Okazało się, że tonąć zaczął rowerek wodny, którym płynęli rodzice z dwójką małych dzieci. Rodzina wpadła w panikę, gdyż wysokie fale wlewały się na pokład. Policyjną łodzią przewieziono ich na brzeg.
Policja apeluje o zachowanie rozwagi i ostrożności podczas korzystania z uroków wakacji. Pamiętajmy, aby wypływając w dłuższy rejs, sprawdzić wcześniej prognozę pogody. Pływając żaglówkami, łódkami czy kajakami pamiętajmy o założeniu kapoka.
FOT. KPP LESKO