Ponad 50 osób zgłosiło się w poniedziałek do oddania krwi, by uczcić pamięć o zmarłym przyjacielu Bartku Soszyńskim. - To bardzo dobry wynik, ale najbardziej cieszy to, że ponad 30 osób oddało krew pierwszy raz – mówi Ryszard Kargul z ustrzyckiego PCK.
W poniedziałek 29 lipca przy Wilczej Jamie w Smolniku stanął krwiobus. Akcja oddawania krwi została zorganizowana w imię pamięci Bartka Soszyńskiego, który w tym roku zmarł po ciężkiej chorobie. Bartek przed śmiercią prosił, aby na jego pogrzeb nie przynosić kwiatów, ale oddać krew, bo on w trakcie choroby sam dużo jej potrzebował i wiedział jak cennym jest darem.
Krwiobus stanął na parkingu a wszystkim chętnym do oddania krwi czas umilały bieszczadzkie zespoły i wokaliści. Dodatkowo w Wilczej Jamie na każdego czekały przepyszne ciasta oraz kawa i herbata.
- Jestem bardzo wdzięczna i wzruszona tym, że tylu przyjaciół i znajomych Bartka zjawiło się by oddać krew. Chcę wszystkim podziękować, bo to bardzo ważna sprawa i Bartkowi na tym naprawdę zależało – mówiła Agnieszka Soszyńska, żona Bartka.
W Wilczej Jamie zjawiło się 54 osoby gotowe do oddania krwi. - Niestety po badaniach okazało się, że nie wszyscy mogą oddać krew. Ale wynik jest naprawdę bardzo dobry, bo ostatecznie krew oddało 42 osoby, z czego pierwszy raz 31. Łącznie udało się zebrać prawie 20 litrów krwi - mówi Ryszard Kargul z ustrzyckiego PCK. - Niestety upalna pogoda sprawiła też, że niektóry osobom po oddaniu krwi robiło się słabo. Ale rozmawiałem z Agnieszką i możliwe, że po raz kolejny, ale tym razem jesienią, uda nam się zorganizować akcję oddawania krwi.
Rodzina Bartka dziękuje wszystkim, którzy pomogli w organizacji akcji oraz osobom, które oddały krew.
FOT. PAULINA BAJDA