W 1914 roku, pod Komańczą rozegrała się krwawa bitwa pomiędzy żołnierzami austro-węgierskiej armii a wojskami rosyjskimi. Zginęło wiele osób, ucierpieli też mieszkańcy. W ostatnią niedzielę, w Komańczy odbyła się rekonstrukcja bitwy, którą komentował prof. dr hab. Andrzej Olejko.
Słoneczna niedziela 24 listopada sprawiła, że rekonstrukcję „krwawej Bitwy pod Komańczą z 1914 r.” obejrzało setki widzów. Na placu na Letnisku stawili się żołnierze CK armii austriacko-węgierskiej oraz żołnierze armii carskiej. Scenariusz Bitwy pod Komańczą z 1914 r. został napisany przez Łukasza Solona i rekonstruktorów biorących udział w inscenizacji. Profesjonalnie fotografie z pola walki wykonał natomiast Grzegorza Biega.
Widzowie rekonstrukcji mogli się poczuć się jak na prawdziwym polu bitwy. Wybuchy, wystrzały i ataki z powietrza, dopełnił barwnym i profesjonalnym komentarzem prof. dr hab. Andrzej Olejko - polski historyk specjalizujący się w historii wojskowości i problematyce lotniczej. Jak mówili widzowie, sytuację na froncie i klęskę Armii Cesarskiej i Królewskiej, wielkie straty, upadek morali i wielki odwrót - komentował w taki sposób, że miało się wrażenie uczestnictwa w bitwie.
Rekonstrukcja rozpoczęła się obsadzeniem przez CK Armię carskiego okopu.
Z komentarza profesora:
Na placu widać wycofujących się austriackich żołnierzy. W oddali obserwują ich oficer i żandarm. Kolumna zatrzymuje się przy napotkanym domu. Kilku żołnierzy podchodzi do mieszkańców, pokazują, że chcą jedzenia, ale gospodarz odmawia. Szarpią się z nim i przewracają. Odpychają gospodynię i wchodzą do chaty zabierając koc, bochenki chleba i ziemniaki.
Kobieta podnosi męża i odsuwa się z nim na bok. Razem patrzą na odchodzących z ich dobytkiem żołnierzy. Oficer i żandarm nie reagują na rabunek.
Kolumna dociera do linii austriackich i obsadza okop znajdujący się pod lasem zostawiając miejsce dla oddziału stojącego w carskim okopie. Oddział wycofuje się do linii austro- węgierskich w porządku bojowym. W oddali na skraju lasu powyżej linii CK Armii zaczynają krążyć patrole, które raz po raz znikają w lesie i pojawiają się wypatrując Rosjan.
Na polu pojawia się rosyjska tyraliera poprzedzona grupką zwiadowców. Część tyraliery obsadza okop przeznaczony dla carskich, reszta i patrol ruszają lekko na przedpole, gdzie patrol zauważa linie austriackie i wdaje się w pojedynek z patrolem austriackim. Oba patrole wycofują się, żeby zameldować o napotkaniu przeciwnika. Wysunięta tyraliera carska dociera do wioski, gdzie dowódca nakazuje podpalić dom oraz wygonić mieszkańców, kobieta i mężczyzna na kolanach proszą o litość dla nich, ale mogą tylko zabrać tobołki i uchodzić w las odwracając twarz od płonącego dobytku.
Rosjanie po podpaleniu domu na dobre zajmują okopy i przygotowują je dla siebie, tyraliera wraca do części oddziału, który jest na stanowiskach. Rosjanie poprawiają zasieki, zaciągając kozły. W oddali na skraju lasu widać działające patrole.
Patrol rosyjski (RWO) wpada w zasadzkę patrolu austriackiego w krzakach po lewej od linii austriackich. Caracy widząc, że są okrążeni jak przez myśliwych, wbiegają w panice między drzewa, słychać strzały, potem krzyki, błagania i pojedynczy strzał. Austriacki patrol lekko wysuwa się z lasu i wraca w stronę swoich linii, bo zaniepokojeni Rosjanie wypuszczają niewielki pościg.
Rosjanie całymi siłami formują tyralierę i pod rozwiniętymi sztandarami ruszają naprzód na linie austriackie. Obrońcy opowiadają ogniem z okopu i z linii drzew. Trzy strzały oddaje artyleria. Tyraliera rosyjska mimo widocznych ubytków po padnięciu za zasiekami zalega.
Nadlatuje samolot i zaczyna atakować Rosjan rozciągniętych na polu w stronę pozycji CK. Po akcji z samolotem trzy naloty w każdym po dwa wybuchy, przybywa obwód od flanki. Przetrzebieni caracy wracają na swoje pozycje, a Austriacy przy pomocy świeżego odwodu, dowódcy i żandarmerii przywracają porządek i gnają swoich żołnierzy z okopu, do kontrataku.
Trzy strzały artylerii. Delikatny ogień ze strony CK, Rosjanie schowani w okopie przed ostrzałem. Nadlatuje samolot dwa nawroty po dwa wybuchy.
Naprzód rusza prędko grupa z nożycami - reszta linii w tyle, czekając na zrobienie wyrwy, co chwila padając, skokami dochodzi bliżej do linii carskich. Żołnierzom z nożycami udaje się zrobić przejście przez zasieki, głośny gwizdek i przygotowanie do szturmu, gdy CK żołnierze wstają i zaczynają szturm przez wyrwę w zasiekach, w tym momencie uaktywnia się CKM, który wycina ich w pień. Reszta Rosjan strzela jeszcze gęściej. Starcie rozstrzyga śmierć oficera próbującego własnym przykładem porwać żołnierzy przyciśniętych do ziemi, co sprawia, że następuje samoistny i miejscami paniczny odwrót na pozycje wyjściowe. Pośrodku placu pozostają tylko liczne zwłoki żołnierzy obu stron.
Następnie rozlega się komentarz prof. A. Olejki o dalszych wypadkach: walkach w karpackich śniegach, setkach tysięcy zabitych, rannych i wziętych do niewoli w trakcie bezustannych ataków, upadku Przemyśla i o pewnym rodzącym się w Sztabach Państw Centralnych planie, który ma odwrócić losy zmagań.
Na zakończenie Rekonstrukcji Bitwy pod Komańczą z 1914 r. głos zabrał Roman Bzdyk, wójt Gminy Komańcza, który podziękował uczestnikom widowiska i pogratulował grupom rekonstrukcji historycznych, za spektakularne odtworzenie bitwy. Podziękowania i medale za udział w widowisku, wręczała Krystyna Galik-Harhaj, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Komańczy.
Organizatorem Rekonstrukcji Bitwy pod Komańczą z 1914 r. był Gminny Ośrodek Kultury w Komańczy, pod patronatem Wójta Gminy Komańcza oraz Fundacji PZU. Od strony medialnej i rzeczowej imprezę wsparli: Powiat Sanocki, Gazeta Bieszczadzka, PULS Podkarpacia, Radio TRENDY, KORSO.PL, nowiny24, Polskie Radio Rzeszów, nowiny gazeta codzienna, Bieszczady24.pl, esanok.pl, P24, TVP3 Rzeszów.
W imieniu Gminnego Ośrodka Kultury w Komańczy serdeczne podziękowania kierowane są do wszystkich osób i organizacji zaangażowanych w przygotowania Rekonstrukcji Bitwy pod Komańczą z 1914r. oraz do wszystkich uczestników, za liczne przybycie. Organizatorzy mają nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie uda się im zrealizować tego typu przedsięwzięcie.
Widowisko historyczne zostało odtworzone dzięki wsparciu finansowemu otrzymanemu od Fundacji PZU. Nie mniej jednak całe przedsięwzięcie nie odbyłoby się bez zaangażowania wielu osób i organizacji takich, jak: Łukasz Solon, który podjął się organizacji rekonstrukcji bitwy na placu, prof. Andrzej Olejko – narrator bitwy, Grzegorz Biega- profesjonalnego fotografa bitwy, pirotechników, Bogdan Kułaka, Adam Pasieniewicz, pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury w Komańczy, którzy kilka ostatnich tygodni przygotowywali się do tego wielkiego widowiska, Daniel Jakubowicz – akustyk, OSP Komańcza, OSP Łupków, sołtys i mieszkańcy sołectwa Szczawne - Kulaszne, funkcjonariusze z Posterunku Policji w Komańczy, firma Z.U.H. SKASKI, ks. Adam Liwacz - proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej w Komańczy, siostry Nazaretanki z Komańczy oraz niezastąpieni rekonstruktorzy, którzy zaszczycili swoją obecnością pole bitwy w Komańczy: „SAN”, „Gorlice 1915”, ROSJA W OGNIU, KuK Sturmtruppen, Żmija, ARTYLERIA PRZEMYŚL, Wojsko 69 pułku: Lublin, PSRH X D.O.K., 32 LIR, 1pp 1 Brygady Legionów Polskich, BHIR 4, Presovsky Klub Vojenskej Historie Dukla, Klub Vojenskej Historie Karpaty Snina, Klub Vojenskiej Historie Krasnogvardejci Kosice.
fot. Grzegorza Biega