Ustrzyki Dolne
środa, 15 sierpnia 2018

Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.

Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.

Kiedyś Moczary kwitły – Igloopol dawał ludziom pracę i poczucie bezpieczeństwa. Teraz ich największym marzeniem jest znów mieszkać w wiosce, która tętni życiem. Zastanawiam się jak ich zaktywować, ale jest ciężko, bo ani świetlicy, ani KGW czy OSP tu nie ma – mówi Danuta Gilewska sołtys Moczar.

Moczary to niewielka wioska, 9 km od Ustrzyk Dolnych. Jedzie się do niej drogą na Bandrów, tylko, na skrzyżowaniu odbija się w dół. Wieś leży w górach Sanocko-Turczańskich, a przez jej środek płynie potok Głuchy. Sołectwo ma bardzo bogata historię, bo założone zostało jeszcze w XVI w., a w latach 1945-51 wieś była w granicach ZSRR.

Najważniejszy DPS
Obecnie najważniejszą instytucją jaka mieści się w Moczarach jest Dom Pomocy Społecznej. Dawniej był pegeer, później Igloopol, ale teraz zrujnowane budynki tylko straszą szkieletami. W DPS-ie mieszka obecnie 145 osób, co stanowi połowę mieszkańców sołectwa. - Oni też mi robią robotę, bo liczą się do Funduszu Sołeckiego i dzięki nim mamy więcej pieniędzy. Fundusz w całości przeznaczamy na oświetlenie wsi – mówi sołtys Moczar Danuta Gilewska i śmieje się, że o sołectwie łatwo napisać nie będzie, bo we wsi są jeszcze tylko cztery bloki i 7 domów.

Sołectwo liczy 293 mieszkańców, Fundusz Sołecki wynosi ponad 19 tys. zł.
Bloki są jeszcze po pegeerze i mieszkają w nich osoby, które wcześniej pracowały właśnie w pegeerze, który powstał 1960 roku, a później w Igloopolu. - Jedni są na rentach, inni na emeryturach a część jest niestety bezrobotnych. Jest ciężko, jedynym zakładem pracy jest tutaj DPS - mówi sołtys Gilewska. - Mieszkańcy sołectwa utrzymują się z pracy w lesie, a młodzi wyjeżdżają za granicę. Kilka lat temu część starego Igloopolu wykupił pan Krupa i hoduje tam borówkę amerykańską. Możliwe, że w przyszłości jak mu się zakład rozwinie, to zatrudni kilka osób.

W części sołectwa, która jest nazywana potocznie „Moczary - wieś” jest tylko 7 budynków. Większość drewnianych domów, które były kiedyś we wsi, spalili Rosjanie, w czasach gdy wieś należała do ZSRR. - Chociaż Moczary to wieś, ale rolnika nie uświadczy – chociaż kiedyś byli. Jak trzeba mi zboże na wieniec na dożynki, to proszę pana Krupę, bo on trochę sieje. U nas nie ma rolnictwa. Ostatnio jakiś pan spod Warszawy wykupił stare obory po Igloopolu i hoduje bydło mięsne. Zrobił remont budynków, wymienił dach, wstawił nowe okna. Ludzie inwestują, ale nie nasi.

W Moczarach mieszkańcom łatwo nie jest. – Nie mamy świetlicy wiejskiej, Koła Gospodyń Wiejskich i OSP. Jak robimy wieniec dożynkowy, to dyrektor DPS udostępnia mi salę teatralną w ośrodku i mieszkańcy ośrodka mi trochę pomagają. Mieszkańców zapraszam też na zebrania, bo są w końcu zameldowani i mają prawo decydować o Funduszu Sołeckim.

Sołtyska ogólnie bardzo chwali współpracę z dyrektorem DPS. - Pan Leszega udostępnia mi wszystkie pomieszczenia, jak tylko są potrzebne. Podoba mu się również to, że aktywizuję mieszkańców domu. Kiedyś mi powiedział, że jestem tu na wyjątkowych warunkach – uśmiecha się pani sołtys, która dawniej pracowała jako pielęgniarka w DPS. – Sam DPS powstał w 1988 roku i w sierpniu minie już 30 lat, a ja po 17 latach przeszłam na emeryturę.

- Kiedyś nas tu odwiedził nawet Jacek Kuroń. Spotkał się z ówczesnym dyrektorem DPS. Siedziałyśmy wtedy na ławce na polu, przywitał się grzecznie z nami – wspomina sołtyska. - Natomiast bardzo często odwiedza nas pani Marajke Van den Bout, holenderka, która została honorowym obywatelem Ustrzyk Dolnych. Ona od zawsze bardzo pomagała mieszkańcom.

- Teraz DPS bardzo się zmienił. Mieszkańcy DPS jeżdżą co roku na dożynki. Mają swój zespół „Otwarte serca”, który występuje na imprezach. Wieniec też niosą mieszkańcy DPS, staram się ich tak zaktywizować, by się czuli potrzebni. Z tyłu ośrodka znajduje się wspaniały ogród, który powstał dzięki środkom z Szwajcarko Polskiego Programu Współpracy. Jest tu boisko sportowe, oczko wodne, ławeczki, ale i wygodne fotele, dwie wiaty. Kwiaty już urosły. Ogród jest na prawdę wart spacerów. Widzę, że nawet jakaś winorośl tu rośnie – mówi oprowadzając nas po ogrodach.

Sołtyska bardzo chwali również współpracę ze szkołą w Hoszowie. - Pani dyrektor bardzo dba o szkołę. Jest mała, ale rodzice z Moczar, którzy tam wożą dzieci, są z niej bardzo zadowoleni. Dodatkowo często przyjeżdżają do nas do DPS wystawiać Jasełka dla naszych mieszkańców i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Zawsze wypadają pięknie. To bardzo cieszy, że pamiętają o mieszkańcach DPS.

Kiedyś zła droga - dziś brak pracy
Nowych mieszkańców we wsi nie ma. - A szkoda, bo piękna okolica i wszystko w Naturze 2000 - od Bandrowa. Ludzie w zasadzie tylko koszą by dopłaty dostać. Chociaż wcześniej u nas sporo rolników było. Teraz chyba ludziom się nie chce – wzdycha sołtys Gilewska.

W obszarze występuje dziewięć typów siedlisk z załącznika I dyrektywy siedliskowej m.in.: żyzne i kwaśne buczyny, murawy bliźniczkowe, ziołorośla i torfowiska. Na torfowiskach spotyka się licznie chronione gatunki storczyków i mszaków. Liczne zbiorniki wodne zasiedlają populacje kumaka górskiego i traszki karpackiej . Różnorodność i areał ekosystemów podmokłych wzbogacają również tamy i kanały bobrów, które występują tu w trzech miejscach (zaine.edko.org.pl). - Z tymi bobrami to mamy kłopot, bo zalewają pastwiska i łąki. Ale jak kiedyś powiedział jeden profesor - Bobry są bardzo pożyteczne, tylko przeważnie nie w tych miejscach co potrzeba – żartuje pani sołtys.

Kiedyś głównym problemem mieszkańców była zła droga powiatowa. - Ale starostwo zrobiło ją w grudniu w ubiegłym roku, bo dostali pieniądze. Dobrze, że nie było wtedy zimy, bo trzeba było przetarg ogłosić. Zima się zaczęła w lutym, to przynajmniej mamy drogę jak należy.

Teraz głównym problemem mieszkańców Moczar jest brak pracy. - Dużo ludzi wyjechało w poszukiwaniu pracy, zostali tylko starsi. Zastanawiałam się co można by zrobić by wieś odżyła. Ale nie mamy ani sklepu, ani szkoły, ani świetlicy. Dobrze, że ludzie mają samochody, bo w wakacje to nawet autobus tu nie jeździ.

- Jak tu przyszłam w 88., to tu jeszcze nawet drogi nie było. Ale Iglopool już działał, ludzie hodowali bydło, siali zboże i mieli pracę. Od tamtej pory chyba ani jeden dom nie powstał. Wieś wtedy żyła. Szkoły już wtedy nie było, ale była stołówka dla pracowników. Ludzie żyli inaczej, mieli prace. Dzieci były dowożone ciągnikiem z dużą budą do szkoły. A wtedy w kościele niestety jeszcze magazyn był na zboże – wspomina sołtyska. – Może jakby jakieś agroturystyki tu powstały, to coś by się zmieniło.

Obecnie w blokach po Igloopolu, mieszka ponad 20 rodzin. - Zanim Igloopol przekazał je mieszkańcom, to je wyremontował, podniesiono dachy, ocieplono i zrobiono na górze mieszkania. Bloki i podwórka są skromne, ale jednak zadbane. Widać, że mieszkańcy dbają o okolice i otocznie, bo są i ogródki, i kwiaty na balkonach.
Moczary leżą w Górach Turczyńsko-Sanockich, a wieś najładniej widać z drogi powiatowej prowadzącej na Bandrów. Panorama jest naprawdę urzekająca. Dookoła góry i łąki. Wszędzie widać wypasające się zwierzęta.

Niestety wieś przez lata zubożała, a mieszkańcy już przestali myśleć nawet o własnej świetlicy. W zasadzie to nawet wszystkie Fundusze Sołeckie cały czas były przeznaczane na zrobienie nowego oświetlenia – bo po prostu nie było na co. - W ubiegłym roku burmistrz nam dołożył i postawili kolejne 5 lamp. Zaczęliśmy jednak od zrobienia projektu, który kosztował ok. 6 tys. zł. Później musieliśmy zebrać zgody od właścicieli ziemi. Teraz jest w realizacji i przyszłoroczny Fundusz Sołecki też pójdzie na oświetlenie. Część lamp już jest i ostatnia ma być postawiona przy kościele, bo DPS jest oświetlony – wyjaśnia sołtys Gilewska.

Sołtyska nie ukrywa, że trochę jednak żałuje tego, że niektórzy sołtysi inwestują w świetlice czy w KGW. - A my nie mamy świetlicy. Nie opłaca się jej budować dla tych kilku osób... Jak postawimy oświetlenie, to nie wiem na co będziemy fundusz wydawać, może jakiś ogródek, albo w drogi gminne. Ale dróg gminnych też tu zbyt dużo nie ma, raptem dwie - trzeba by zrobić tą obok dawnej szkoły, bo jak deszcz spadnie, to błoto jest straszne i nie ma jak przejść.

Ale szansa na świetlicę kiedyś była. – Jeszcze stary burmistrz mi obiecał pomieszczenie w budynku dawnej szkoły. Jednak coś się tam pozmieniało w przepisach i nowy burmistrz powiedział, że nie można zrobić świetlicy w budynku, gdzie mieszkają ludzie. Więc postanowiliśmy przekazać te pomieszczenia na mieszkania socjalne.

- Myślałam, że jakbyśmy mieli jakieś miejsce na świetlicę, to można by jakieś stowarzyszenie założyć i jakoś zaktywizować wieś. Szkoda, że takiego miejsca nigdzie nie ma.

Ale kościół wciąż działa
W Moczarach stoi Cerkiew Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja - dawna cerkiew greckokatolicka. Powstała w 1919 roku i obecnie jest to kościół filialny pod wezwaniem Niepokalanego Serca NMP, który należy do parafii w Jasieniu w Ustrzykach Dolnych.

W latach pięćdziesiątych osiedlili się w Moczarach emigranci greccy. Komuniści, którzy urządzili w cerkwi magazyn, niszcząc przy okazji całe wyposażenie świątyni. Zniszczyli też cmentarz i wszystkie krzyże przydrożne (podobno ocalał tylko jeden). Drewniana cerkiew, będąca w bardzo złym stanie, została w 1992 r. wyremontowana, oddana mieszkańcom Moczar. Na jej poświęcenie przyjechał sam arcybiskup z Przemyśla. Obiekt wpisano do rejestru zabytków w 1986. Obok kościoła znajduje się duża drewniana ażurowa dzwonnica z okresu budowy świątyni, która niestety powoli popada w ruinę.

Sam kościółek jest w bardzo dobrym stanie, bo mieszkańcy Moczar dbają o niego. - Ja mam klucz do kościoła, bo tu u nas, to raz w niedzielę i w czasie świąt odprawiane są msze. Przyjeżdża Tomek z Bandrowa i gra nam na organach. Chodzą do niego też mieszkańcy DPS. Niedawno malowany był dach, z resztą zanim otworzyli go na nowo, to wcześniej go wymalowali, okna wstawili, zrobili nowy dach. Zimą, zawsze tu w czasie świąt, dwie choinki stoją, od nadleśnictwa dostajemy. Ogrzewamy go na gaz, ale tylko przed mszą - mówi sołtys Gilewska. – Kościółek jest skromny, ale ładny, nowych osiem ławek nam tu mieszkanka DPS-u zafundowała. Bardzo lubimy się w nim modlić.

Sołtys zastanawia się nad postawieniem przed kościołem tablicy informacyjnej. - O kościele, o wsi i o historii. Trzeba pomyśleć skąd pieniądze można dostać. Może z Ministerstwa Kultury, muszę spytać w gminie? - zastanawia się sołtyska.

- Muszę też chyba jakąś skrzynkę na datki powiesić, bo ostatnio zwiedzało go jedno małżeństwo, które odwiedza wszystkie zabytkowe świątynie w Bieszczadach. I później pani pieniądze na kościół zostawiła. Muszę przyznać, że często widać tu turystów. Przyjeżdżają i samochodami na rowerach. Może to nawet i dawni mieszkańcy, albo potomkowie, którzy przyjechali stare strony odwiedzić.

Najlepsze grzybowiska w Moczarach!
Moczary oprócz pastwisk, mają na swoim terenie sporo podmokłych terenów – stąd nazwa wsi Moczary. Lasów, które latem są pełne grzybów. Dlatego panią sołtys trudno w domu zastać, bo wciąż ze znajomymi na grzybobranie chodzi.

- Sama grzybów nie jem, bo są ciężkostrawne i mi nie służą, ale innym bardzo chętnie rozdaję. Zdarzają się i kurki i kozaczki. Mam też miejsca gdzie jest sporo maślaków. Do lasu nie mam daleko, ale na grzyby chodzimy zawsze kilka osób, bo można się zgubić lub trafić na niedźwiedzia. A tu niestety nie wszędzie jest zasięg, a jak się czasem zdarzy to ukraiński. A ja lubię po prostu chodzić na grzyby i chętnie się z ludźmi później dzielę – uśmiecha się sołtyska.

Sołtys Gilewska na współpracę z nowym burmistrzem nie narzeka. - Współpraca układa nam się bardzo dobrze. Mamy spotkania raz w miesiącu, a on przyjeżdża na zebrania wiejskie. Młody facet, chce coś zmieniać, ale co u nas można zmienić... – dodaje.

Sołectwo Moczary istnieje od niedawna. - Wcześniej jeden sołtys miał dwie wsie - Moczary i Jałowe, ale wiadomo było, że bardziej o Jałowe dbał. Dlatego bardzo się ucieszyliśmy, że będziemy mieć swoje sołectwo a co za tym idzie Fundusz Sołecki. Ale ważne by było go na co wydawać, a nie wciąż na oświetlenie.

FOT. MAGDALENA KUZAR

 

Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
Moczary. Wieś gdzie kończy się droga.
autor: paba