Zima tej wiosny zaskoczyła ludzi, ale w przyrodzie wszystko toczy się swoim rytmem. Kilka dni temu kto mógł napawał się widokiem pierwszych wiosennych kwiatów, dzisiaj zaś cieszy oczy białym puchem.
Nie tak dawno, bo w styczniu, niedźwiedzice powiły młode. Maluchy są jeszcze wtulone w matki, ssą z ochotą mleko, ale dorosłe samce już wyszły z zimowych gawr. Są głodne, więc chodzą po lesie w poszukiwaniu pożywienia. Będą penetrować najpierw obszar w pobliżu swych legowisk, a potem zapuszczać się coraz dalej.
– Gdy zrobi się cieplej i zejdzie śnieg, z gawr wyjdą z młodymi niedźwiedzice – mówi leśniczy Kazimierz Nóżka, znawca tych wielkich drapieżców. – Pod czujnym okiem matek maluchy zaczną poznawać teren i chłonąć zapachy. Z moich obserwacji wynika, że na podległym mi obszarze mogły urodzić się cztery niedźwiadki.
Do kraju wróciły po paru miesiącach niektóre ptaki. Mogą mieć nieco trudności w znalezieniu pożywienia, dlatego kto może – powinien je dokarmiać. Ale tylko do czasu zalegania pokrywy śnieżnej. – Otrzymałem informację, że widziano już w Bieszczadach bociany – informuje Kazimierz Nóżka. – Dla nich śnieg to także pewien problem, ale miejmy nadzieję, że nic złego im się nie stanie i lada chwila zobaczymy je podczas budowy lub odnawiania gniazd.
Lasy nie są zamknięte, można wybrać się na spacer, jednak z uwagi na zagrożenie koronawirusem lepiej unikać miejsc, w których spaceruje już ktoś inny. Najlepiej więc zostać w domu i przeczekać najgorszy czas.