Wczorajsza informacja o tym, że w kwarantannie w Bieszczadach mają przebywać pasażerowie ostatniego lotu z Włoch wywołała falę oburzenia wśród mieszkańców Bieszczad. - Dlaczego narażają nasz region? Czy bliżej lotniska nie ma hoteli? - pytają miejscowi. - Ośrodek jest wyizolowany, nikt nie będzie narażony na kontakt z pasażerami samolotu – zapewniają przedstawiciele rządu.
Dziś po południu do Rzeszowa przylatuje samolot z Włoch, w którym znajdą się ostatni pasażerowie rządowego programu „Lot do domu”. Na jego pokładzie znajdzie się setka Polaków, którzy do Polski wrócą z Mediolanu i Rzymu. - To pierwsze i jedyne połączenie lotnicze umożliwiające powrót Polaków z Włoch, gdzie wciąż przebywają nasi obywatele – informuje Małgorzata Waksmundzka-Szarek, rzecznik wojewody podkarpackiego.
Pasażerowie samolotu bezpośrednio z lotniska w Jasionce, zostaną przewiezieni do Ośrodka Wypoczynkowego „Rewita Solina”, gdzie w odosobnieniu przejdą 14 dniową kwarantannę. Lot jest przygotowywany w ścisłej współpracy pomiędzy Głównym Inspektoratem Sanitarnym, Ministerstwem Obrony Narodowej, Podkarpackim Urzędem Wojewódzkim, Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwem Zdrowia i PLL Lot. Jak zapewniają służby, w żaden sposób nie zostanie naruszone bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców Podkarpacia.
- Na pokład samolotu wejdą wyłącznie osoby, które nie wykazują symptomów zakażenia i zostaną poddane badaniu według wytycznych GIS – zapewnia rzeczniczka wojewody. - Po przylocie zostaną umieszczeni w odosobnionym ośrodku, w którym odbędą kwarantannę pod opieką lekarzy zgodnie z wymogami bezpieczeństwa wprowadzonymi w związku ze stanem epidemii. Ośrodek jest wyizolowany, dzięki czemu pobyt naszych rodaków w żaden sposób nie narazi mieszkańców Podkarpacia na ewentualny kontakt z osobą tam przebywającą. Warunki pobytu w ośrodku są określone przez GIS i Wojewódzki Inspektorat Sanitarny – dodaje.
Takie zapewnienia nie uspokajają jednak mieszkańców, którzy obawiają się, że może dojść do rozprzestrzenienia się koronawirusa w Bieszczadach. Wielu z nich zastanawia się, dlaczego pasażerowie samolotu mają być przewożeni ponad 100 km oraz sugerują umieszczenie ich np. w ośrodkach rządowych. Zwracają też uwagę na to, w jakim stanie jest bieszczadzka służba zdrowia i przekonują, że bezpiecznie byłoby ich umieścić bliżej szpitala zakaźnego w Łańcucie.
„Ale skąd taka beznadziejnie durna decyzja? Czy też w Rzeszowie brakuje ośrodków, gdzie może odbyć się kwarantanna? Bliżej Łańcuta jeżeli ktoś będzie miał objawy? Dlaczego narażają nasz region? Nasze rodziny de facto? Dlaczego kierują ludzi w Bieszczady, które oddalone są od Rzeszowa o dobre 3h drogi? Aby upewnić się, że ten który nie jest zakażony złapie coś od współtowarzyszy podróży? Jeżeli tak nasze Państwo ma chronić obywateli, to średnio to widzę....” - zastanawia się pani Anna.
Większość komentarzy jest w podobnym tonie. Mieszkańcy Bieszczad przypominają, że nasz region jest jednym z ostatnich, w którym występuje bardzo niewielka liczba zakażeń (obecnie 4) i obawiają się, że teraz ta liczba wzrośnie.
Ale zdarzają się również i takie głosy, które przekonują, że jesteśmy nietolerancyjni i powinniśmy sobie pomagać. „Zastanawiam się, patrząc na posty, dlaczego taka nienawiść tryska z ludzi? A podobno jesteśmy narodem, który sobie pomaga?” - komentuje pan Dariusz.
- W tych trudnych chwilach nie zapominamy o naszych rodakach, w szczególności w miejscach zagrożonych koronawirusem. Dzięki rygorystycznym procedurom bezpieczeństwa, umożliwimy powrót obywateli RP bez żadnego zagrożenia dla zdrowia publicznego. Jest to wyraz solidarności zarówno z nimi, jak i z ich rodzinami przebywającymi w Polsce – apeluje rzeczniczka wojewody.