Tegoroczny majowy weekend w Bieszczadach był rekordowy. Na szczęście nie był rekordowy pod względem zostawionych na szlakach śmieci. – Jedno zdjęcie nie oddaje całego obrazu. Na szlakach jest czysto, a my sprzątamy je na bieżąco – zapewnia Przemysław Wasiak, wicedyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
W okresie 13-30 kwietnia na bieszczadzkich szlakach odnotowano 25,2 tys. osób, a w okresie 1-6 maja 43,9 tys. Od piątku 27 kwietnia do niedzieli 6 maja, w czterech miejscach wjazdu do Bieszczadzkiego parku narodowego (Bereżki, Tarnawa Niżna, Nasiczne, Wetlina) zanotowano 28,3 tys. pojazdów samochodowych, z czego ponad 48 proc. z kierunku Wetliny. W dniu świątecznym 3 maja po szlakach poruszało się 10,9 tys. osób co oznacza, że padł rekord dobowy frekwencji notowanej w całej 20-letniej historii pomiaru. W tym dniu w granice Parku wjechało ponad 4,9 tys. pojazdów samochodowych. Czy w związku z tym Bieszczady zostały zasypane tonami śmieci? Okazuje się, że nie.
Ostatnio w mediach bardzo popularne stało się zdjęcie z Tarnicy, które opublikowaliśmy na profilu FB Gazety Bieszczadzkiej, z adnotacją od pracowników Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Widać na nim sterty śmieci na szczycie Tarnicy – śmieci, które w ogóle nie powinny się tam znaleźć. Nielegalne „kosze na śmieci”, zrobiono bowiem z worków, które na szczyt przetransportował helikopter, a w których znalazły się kamienie potrzebne do naprawy szlaków.
Bardzo często turyści odwiedzający Bieszczady i wchodzący na szlaki leżące na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, zapominają, że kupując bilet, „podpisują” umowę z Parkiem, w której zgadzają się na przestrzeganie regulaminu, w którym jest zapis, że śmieci nie zostawia się na szlakach, tylko zabiera się je z sobą na dół, do koszy przy punktach informacyjno-kasowych. – Przed długim weekendem taka informacja pojawiła się również na naszej stronie internetowej. Nie ma możliwości pozostawienia śmieci na szlakach, a w tym roku, dodatkowo nie ma już możliwości pozostawiania ich również przy Chatce Puchatka. Nie ma tam kontenerów i jest to związane z całym szeregiem różnych przyczyn, a jedną z nich są niedźwiedzie, które w takich miejscach bytują - przypomina wicedyrektor Wasiak. – Dzikie zwierzęta wabione przez pozostawione przy szlakach resztki jedzenia czy śmieci, przychodzą blisko szlaków i stanowią zagrożenie dla turystów. Należy też pamiętać, że później, za to wszystko płaci niedźwiedź, którego trzeba uśpić i wywieźć w inne miejsce. Generalnie w parkach górskich nie stawia się koszy na śmieci, ze względu na duże drapieżniki i ogromną trudność ze zniesieniem ich na dół - dodaje.
Wicedyrektor przekonuje jednak, że skala zaśmiecania PBdPN przez turystów nie jest tak duża, jak pokazuje to zdjęcie z Tarnicy. - Nie uważam, by turyści jakoś szczególnie źle się zachowywali. Są turyści, którzy nie przestrzegają regulaminu i pozostawiają śmieci po sobie. Jest to dla mnie co najmniej dziwne, bo skoro ktoś potrafi wnieść z sobą do góry 1,5 litra wody czy soku, to nie rozumiem, dlaczego nie można włożyć do plecaka pustej butelki i jej zanieść w dół…? – zastanawia się wicedyrektor. - Ale nie uważam, aby problem był aż tak ogromny, wręcz przeciwnie, z roku na rok jest co raz lepiej. Co raz więcej osób zabiera z sobą śmieci na dół i co raz łatwiej jest nam tą czystość utrzymać.
Regulamin Bieszczadzkiego Parku Narodowego jest dostępny nie tylko na stronie internetowe, ale też na tablicach przy punktach informacyjno-kasowych. Dodatkowo przy szlakach co jakiś czas znajdują się tablice, które przypominają, że w PARKU NIE WOLNO ŚMIECIĆ. - Jestem przekonany, że do turystów trafiają te informacje, bo poprawa jest widoczna. Niewątpliwie jest tak, że po sezonie turystycznym zostaje nam jednak pewna ilość śmieci. Po weekendzie majowym już wiemy, że nie ma tragedii, ale są dwa -trzy punkty informacyjno-kasowe, przy których jest zawsze większa ilość śmieci segregowanych – najwięcej plastiku. Większość punktów jednak informuje, że tragedii nie ma i wytrzymają do piątku (10.05. – przyp.red.), kiedy będziemy wywozić śmieci – dodaje dyrektor.
Pracownicy BdPN niebawem zabierają się również do przeglądu szlaków pod kątem ich czystości, ale większość śmieci jest z nich usuwana na bieżąco. – Już niebawem nasze służby będą te szlaki penetrować. Działamy tak, że w momencie, w którym pojawia się ich większa ilość sprzątamy i znosimy ze szlaków. Te pojedyncze, leżące przy szlaku butelki lub papiery, pracownicy Parku zbierają na bieżąco. W momencie większego nagromadzenia, które zdarza się na prawdę rzadko, a zdjęcie z Tarnicy jest wyjątkowym przykładem, działamy w sposób bardziej zorganizowany.
Bieszczadzkie szlaki są sprzątane systematycznie dwa razy do roku przed sezonem i po sezonie, podczas Akcji Czyste Góry. Szlaki sprzątają dzieci z bieszczadzkich szkół (m.in. na Dzień Ziemi), przewodnicy turystyczni, pracownicy Parku oraz wolontariusze czyli mieszkańcy Bieszczadów i turyści, którzy przyjeżdżają specjalnie na tę akcję. Sprzątają po to – by turyści czuli się u nas miło i mieli piękne pozbawione śmieci widoki.
Przewodnik Jacek Łeszega, ze Stowarzyszenie Przewodników Turystycznych „KARPATY” również uważa, że w ostatnich latach bardzo wzrosła świadomość turystów. – Rzeczywiście zdarzają się osoby, które za nic mają regulamin Parku, jednak w większości ludzie nie śmiecą. Mówię tu o grupach zorganizowanych, które w góry idą z przewodnikami. My zawsze informujemy naszych turystów jak należy zachować się w Parku i oni przestrzegają regulaminu – przekonuje przewodnik. – Dodatkowo bieszczadzkie gminy dbają o swoje tereny i znajdujące się tam trasy turystyczne i przed oraz po sezonie turystycznym mieszkańcy ruszają na szlaki po to, by je posprzątać.
Zdjęcie które opublikowaliśmy na naszym profilu Facebookowym miało uświadomić i przypomnieć turystom, że śmieci należy po sobie sprzątać. Po komentarzach widzimy, że temat poruszył naszych Czytelników i mamy nadzieję, że przyniósł skutek edukacyjny.
Leśne stwory - Coś okropnego. Wczoraj robiliśmy trasę od Przełęczy Bukowskiej, Halicza. Po wejściu na Przełęcz pod Tarnicą byliśmy tak zniesmaczeni tym widokiem, że już nawet nie weszliśmy na Tarnicę, tylko jak najszybciej zarządziliśmy odwrót. Smutne to i niezrozumiałe dla mnie, bo jeśli można wejść pod górę z pełnymi butelkami to chyba nie zabraknie sił, żeby zejść z pustymi. A widok tego śmietniska odbiera całą przyjemność z bycia w górach.
Pola Ola - Dawniej nie było takich problemów jak stosy śmieci na Tarnicy, dzisiaj jest moda na Bieszczady i wszystkim pozostawiającym w górach swoje śmieci wydaje się, że skoro zapłacili za wejście na szlak, to ktoś za nich te śmieci zniesie. Człowiek kulturalny zabierze swoje odpady na dół bo pomyśli ile trudu będzie kosztowało zniesienie tej sterty syfu z gór, inny zrobi jak zechce...
Każdemu wolno pójść w góry, ale fajnie byłoby żeby jeszcze każdy je szanował
Dorota - Będąc tam ze znajomymi byliśmy w szoku na ten widok. Siedząc zwracaliśmy uwagę wszystkim, którzy dokładali śmieci ale nie wszyscy się przejęli i te śmieci ze sobą zabierali. Niektórzy frajerzy mieli to w dupie. Także ludzie zwracajcie na to uwagę! Jak tego nie robimy dajemy przyzwolenie na takie zachowanie!
Aldona - Bylam nauczona ja, potem moje dzieci, teraz wnuki. Nie rozumiem ludzi którzy śmiecą a zarazem uważają się za kochających przyrodę naturę... hmm przykre to.
Beata - Ot, kultura pilnie poszukiwana! naświnić na szlaku, postawić butelki i niech się inni martwią...