Pierwszy raz po siedmiu latach na ustrzycki dworzec PKP znów wjechał pociąg. Organizatory tego przejazdu obiecują, że nie jest to jednorazowa akcja i niebawem kolej znów powróci w Bieszczady.
Wjazd szynobusu SKLP na ustrzycki dworzec jest kolejnym ważnym krokiem w kierunku wznowienia połączeń kolejowych relacji Przemyśl – Krościenko – Zagórz. Co prawda szynobus w niczym nie przypomina kultowego pociągu „Solina”, który zapewne pamięta wielu z naszych czytelników, jednak ma on przypominać o tym, że w Bieszczadach kolej jest potrzebna, szczególnie w kontekście planowanych już w tym roku remontów torów i okresowych wyłączeń z użytku linii kolejowych 106 (Rzeszów - Jasło) i 108 (Jasło - Zagórz).
Głównym pomysłodawcą i organizatorem przejazdu kolejowego z Zagórza na Ukrainę jest pasjonat kolejnictwa Jerzy Zuba, pełnomocnik burmistrza Zagórza ds. kolei i radny powiatu sanockiego. Jest on również twórcą strony internetowej kochamkolej.pl oraz projektu Karpacka Kolej Euroregionalna, którego głównym celem jest stworzenie transgranicznego (PL-SK-UA) kolejowego systemu komunikacyjnego, który utrzymywałby połączenia z Ukrainą i Słowacją.
- Dzisiaj jedziemy na promocyjny przejazd, pierwszy raz, po 7 latach. Prawdziwa kolej, prawdziwy szynobusem wraca do Ustrzyk i mamy nadzieję, że tak już zostanie – mówił „Gazecie Bieszczadzkiej” Jerzy Zuba, na dworcu PKP w Ustrzykach Dolnych. - Jest możliwość, żeby udało się to zrobić na stałe i intensywnie nad tym pracujemy.
Jerzy Zuba wspominał też, że wciąż są prowadzone rozmowy, na temat przywrócenia stałych połączeń do Chyrowa. - Będziemy na ten temat rozmawiać 30 lipca w Chyrowie, na spotkaniu, na które zaprosiliśmy kilkunastu posłów z Europarlamentu. Pojedziemy tam oczywiście szynobusem. Mamy nadzieję, że ten ruch, przyczyni się Bieszczadom, nie tylko turystycznie, bo doskonale wiemy, że jesteśmy wyłączeni komunikacyjnie – przekonywał Zuba. – Tworzymy tu nic innego, jak bieszczadzkie odzwierciedlenie trójmiejskiej szybkiej kolei miejskiej.
SKPL wypełni lukę po Przewozach Regionalnych
Przejazd z Zagórza na Ukrainę odbył się 25 czerwca i był to drugi promocyjny przejazd, związany z realizacją projektu „Karpacka Kolej Euroregionalna”, który zakłada stworzenie systemu komunikacji kolejowej, którego skrajnymi punktami byłby Chyrów na Ukrainie na wschód, na południe – Medzilaborce na Słowacji, a na kierunku zachodnim – Krosno i Jasło.
- Istotą tego systemu jest to, że na czas remontów linii 106 między Rzeszowem a Jasłem i 108 między Jasłem a Zagórzem, przez 3 lata jesteśmy odcięci od kolejowej mapy Polski. Jednak firma SKPL Cargo z Poznania zgodziła się wypełnić tę lukę, bo przewozy regionalne nie znalazły konieczności i możliwości świadczenia tych usług transportowych. Nie widzą, mówiąc wprost, potrzeby utworzenia taboru z Rzeszowa do Jasła na ten czas, a to co nam zaproponowali ma charakter karykaturalny – przekonuje Jerzy Zuba. - W związku z tym, że grozi to odcięciem komunikacyjnym Bieszczadów, paraliżem kolei i również zwolnieniami ludzi, postanowiliśmy dać do zaopiniowania projekt Karpackiej Kolei Euroregionalnej, a patronatem honorowym objął go marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl.
Mieszkańcy Ustrzyk Dolnych, którzy przyszli zobaczyć szynobus, mówili, że dobrze byłoby jakby kolej wróciła w Bieszczady. - Jeżeli miałaby jeździć codziennie to myślę, że na początku trzeba by było zastanowić się nad tym, dlaczego nam tę kolej zabrali – mówił jeden z mieszkańców miasta. Jak sugerował, dużym problemem mogą być tu wciąż aktywni przemytnicy. - Należy się zastanowić jak rozwiązać ten problem. Jeżeli jednak miałaby być ona takich gabarytów jak ta, która jest tutaj dzisiaj w Ustrzykach, to myślę, że to już zmniejszyłoby ten problem. Jeżeli chodzi o taką kolejkę, tylko w kwestii turystycznej, uważam, że to doskonały pomysł.
Jak czesto miałby jeździć szynobus i jak w te plany wpisują się bieszczadzkie drezyny rowerowe? Więcej w GB 13