Wczoraj (28 kwietnia) leski szpital został obdarowany pokaźnym zapasem wody mineralnej i napoi energetycznych przez grupę darczyńców. Dariusz Sowa - leski biznesmen - w paru zdaniach opowiedział o tej akcji charytatywnej.
Dariusz Sowa: - Kilka dni temu w podobny sposób jak dziś wspomogliśmy sanocki szpital zakaźny, dziś pomagamy w Lesku. Wspólnie ze Stowarzyszeniem „Przestrzenie Wyobraźni”, Adamem Surzynem, grupą Eurocash, moją skromną osobą i z moją żoną Katarzyną, ofiarowaliśmy ponad 1000 butelek wody mineralnej i około 1400 napoi energetycznych, które podczas coraz cieplejszych dni będą na pewno przydatne dla pacjentów leskiego szpitala.
Remigiusz Ogonowski: - To bardzo hojny gest, czy te działania są zauważone przez mieszkańców Leska?
D.S.: - Po pierwsze - wszelkie moje działania charytatywne nigdy nie były wykonywane po to, aby się to komuś spodobało. Uważam, że jeśli można pomóc, to nie ma nad czym się zastanawiać, tylko trzeba pomagać. Dlatego nie do końca jestem w stanie zrozumieć, dlaczego niekiedy „dotyka” mnie hejt internetowy. Uważam że konstruktywna krytyka jest zasadna, ale w przypadku działań charytatywnych nie do końca jestem w stanie zrozumieć „hejterów”. Przecież każda pomoc - szczególnie dziś w czasie pandemii - powinna być postrzegana jako coś pozytywnego i pożytecznego. Doszukiwanie się w działalność dobroczynnej niby ukrytych korzyści dla darczyńców, jest co najmniej absurdalne czy wręcz śmieszne.
R. O.: - Czy te ataki na Pana osobę, w jakimś sensie tłumią w Panu zapał do działań dobroczynnych?
D.S.: - Nie tłumią, ale motywują mnie do jeszcze większej ilości działań charytatywnych. Przynoszą więc efekt odwrotny od zamierzeń moich adwersarzy. Razem z żoną Katarzyną postanowiliśmy się nie „oglądać na nikogo” i nie przykładać wagi do nieprzychylnych komentarzy, szczególnie w Internecie tylko pomagać potrzebującym.
R.O.: - Dziękuję za rozmowę.
fot. Remigiusz Ogonowski