Tegoroczny wypoczynek zimowy zostanie skumulowany w jednym terminie z powodu pandemii kornawirusa - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki. - To dramat dla właścicieli wyciągów, kwater czy instruktorów narciarstwa – przekonują bieszczadzcy przedsiębiorcy. Do apelu do premiera przyłączył się też burmistrz Ustrzyk Dolnych.
Wczoraj premier Mateusz Morawiecki poinformował o nowych ograniczeniach, jakie w związku z pandemią koronawirusa wprowadza rząd. Do świąt Bożego Narodzenia zostaną zamknięte szkoły, co oznacza to, że zarówno uczniowie szkół podstawowych, jak i ponadpodstawowych nadal będą się uczyć zdalnie. Rząd zdecydował też, że wszystkie województwa będą miały przerwę w nauce między 4 a 17 stycznia. W tych dniach nie będą możliwe wyjazdy na narty, ponieważ zamknięte będą pensjonaty i hotele oraz zamknięte mają być wyciągi narciarskie. Zakazano też organizacji zimowisk oraz obozów narciarskich.
Premier podkreślał, że w tym roku ferie muszą być skumulowane w jednym czasie, aby ruch turystyczny był jak najmniejszy. Zalecił, aby nie rezerwować wyjazdów oraz nie wyjeżdżać za granicę, bo może się okazać, że będzie potrzebna kwarantanna po powrocie. Jak mówił, chodzi o to, aby całe rodziny zostały w domach.
Zima stracona?
Komunikat wydany przez premiera wstrząsnął przedsiębiorcami związanymi z branżą turystyczną, którzy już od kilku tygodni przygotowują się do otwarcia sezonu zimowego. Właściciele wyciągów narciarskich, hoteli, pensjonatów, kwater, restauracji, barów, wypożyczalni, szkół i serwisów narciarskich, instruktorzy narciarstwa i snowboardu oraz przewodnicy stanęli w obliczu klęski finansowej.
W ich obronie apel do premiera wystosowało wielu samorządowców, których gminy leżą na terenie górskim. Do apelu przyłączył się też Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych, który zauważył, że w efekcie decyzji rządu „tylko sklepy wielkopowierzchniowe mają szanse zarobkowania w okresie świątecznym i zimowym. Przedsiębiorcom z terenów górskich odbiera się tę możliwość i szansę.”
Burmistrz podkreślał, że wypowiada się jako gospodarz oraz mieszkaniec gminy Ustrzyki Dolne, która jest nazywana „zimową stolicą Podkarpacia” i w której w okresie zimowym działają, zarabiają oraz dają pracę - apartamenty, noclegi, agroturystyki, hotele, restauracje, wyciągi narciarskie i inne obiekty związane z atrakcjami zimowymi. „Z ogromnym niepokojem patrzę w najbliższą przyszłość. Zima dla górskich miejscowości turystycznych zawsze była okresem zarobkowania, bardzo często na cały rok.”
Bartosz Romowicz dodał, że rozumie jakie warunki stawia przed rządzącymi obecna sytuacja związana z pandemią, jednak ma poczucie ogromnej niesprawiedliwości dla wybiórczych działań i ubolewa nad decyzją rządu. Dodaje, że te decyzje będą miały negatywne konsekwencje dla wielu mieszkańców gminy Ustrzyki Dolne.
„To cios dla samorządów z miejscowości górskich, takich jak Ustrzyki Dolne, jak i przedsiębiorców, dla których turystyka jest często jedynym źródłem utrzymania. Przedsiębiorcy górskich miejscowości nie osiągną zysków, mieszkańcy stracą źródło utrzymania, a samorząd zostanie pozbawiony środków do wykonywania nawet podstawowych zadań, jakie narzuca na niego ustawodawca.” - przekonuje i wraz z innymi gminami górskimi apeluje „o zmianę tych ustaleń lub realne zrekompensowanie strat wszystkim pokrzywdzonym. Oczekujemy jasnego stanowiska Rządu, w którym określi w jaki sposób zabezpieczy interesy przedsiębiorców, pracowników i samorządów z terenów górskich.”
Święta tylko z najbliższą rodziną
Rząd podjął też decyzję w sprawie tegorocznych świąt Bożego Narodzenia oraz Sylwestra. W związku sytuacją epidemiologiczną, wprowadzono nowe obostrzenia. Zaapelowano aby święta spędzić tylko z najbliższymi. Przy wigilijnym stole będzie mogło zasiąść tylko 5 osób. To samo dotyczy sylwestrowych imprez, nie będzie mogło wziąć w nich udziału więcej niż 5 osób. Ograniczenie liczby osób w zgromadzeniach ma trwać od 28 listopada do 27 grudnia i w Sylwestra.
Premier Morawiecki zapowiedział, że mają zostać również powzięte działania prawne związane z ograniczeniem możliwości przemieszczania się przed świętami. Zaznaczył jednak, że rząd będzie elastycznie reagować na sytuację w zależności od tego, jaki będzie poziom zakażeń.