Ustrzyki Dolne
czwartek, 23 marca 2017

Co się dzieje w sprawie transportu?

Co się dzieje w sprawie transportu?<br/>fot. Magda Kuzar
fot. Magda Kuzar

Wiemy jakie działanie w sprawie transportu publicznego podjęli Marszałek Województwa Podkarpackiego i Wojewoda Podkarpacki. Wiemy co robią w tej sprawie aktywiści miejscy, samorządowcy i politycy. Oceńcie sami które działania przyniosą jakiś skutek.

Wojewoda napisała do Ministra Infrastruktury
Pierwsze pismo wysłaliśmy do Wojewody Podkarpackiego Ewy Leniart. W jej imieniu odpisała nam rzecznik Małgorzata Waksmundzka-Szarek, która informuje, że wojewoda o sprawie została poinformowana pismem 16 lutego przez Zastępcę Burmistrza Ustrzyk Dolnych, która zaprosiła przedstawicieli wojewody na spotkanie 23 lutego do Urzędu Miejskiego w Ustrzykach Dolnych. O przebiegu spotkania informowaliśmy we wcześniejszych artykułach.

- Mając na względzie, że uczestniczące w spotkaniu samorządy mimo podejmowanych inicjatyw własnych, polegających miedzy innymi na powziętym zamierzeniu organizacji łączonych przetargów, na świadczenie usług transportowych w zakresie dowozu dzieci i młodzieży szkolnej, zwróciły się także do Wojewody Podkarpackiego o pomoc w rozwiązaniu zaistniałego  problemu  w zakresie transportu zbiorowego, zgłaszając postulaty wprowadzenia zmian w Ustawie o publicznym transporcie zbiorowym, Wojewoda Podkarpacki uznała się za podmiot właściwy do wystąpienia w tej sprawie do Ministra Infrastruktury i Budownictwa – informuje rzecznik wojewody.

- W swoim wystąpieniu Wojewoda Podkarpacki przedstawiła Ministrowi Infrastruktury i Budownictwa zaistniały problem związany z przewozem zbiorowym na terenie powiatów bieszczadzkiego, leskiego, sanockiego, brzozowskiego, proponując wziąć pod rozwagę potrzebę wprowadzenia w ustawie o Publicznym transporcie zbiorowym nowych regulacji prawnych w zakresie wynikającym z postulatów zgłoszonych przez poszczególne samorządy. Wojewoda Podkarpacki przedstawiając Ministrowi Infrastruktury i Budownictwa zaistniałą sytuację dotyczącą gmin o niskim wskaźniku dochodów, nieuprzemysłowionych, posiadających wysoki wskaźnik bezrobocia, poprosiła na podstawie przedstawionych jej wniosków przez samorządy o pomoc ministra w stworzeniu rozwiązań prawnych jak również ewentualne wskazanie źródeł finansowania, umożliwiających mieszkańcom biednych regionów zapewnienie korzystania z transportu zbiorowego – dodaje Małgorzata Waksmundzka-Szarek.

Rzecznik dodała też, że w kolejnym zaplanowanym na 24 marca spotkaniu w Urzędzie Miejskim w Ustrzykach Dolnych uczestniczyć będzie przedstawiciel wojewody.

Marszałek: skomplikowany stan prawny
Spotkanie w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego odbyło się 13 marca. Odbyło się ono na wniosek Burmistrza Gminy Ustrzyki Dolne, który reprezentował zainteresowane sprawą samorządy powiatowe oraz gminne. Ze strony urzędu uczestniczył Wicemarszałek Województwa Podkarpackiego Bogdan Romaniuk, Dyrektor Departamentu Dróg i Publicznego transportu zbiorowego Lesław Kornak, Kierownik Oddziału Organizacji Publicznego Transportu Drogowego Jan Dereń.

„W trakcie spotkania rozmawiano o potrzebach zainteresowanych gmin i powiatów w związku z otwarciem się rynku przewozów od 1 lipca 2017 r. Przedstawiciele UMWP poinformowali o możliwościach formalno-prawnych organizacji przewozów przez Marszałka Województwa. Wskazali m.in. na to, że obecnie system publicznych przewozów zbiorowych znajduje się w fazie przejściowej, pomiędzy likwidowanym od 1 stycznia 2018 r. systemem opartym na ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym (tekst jednolity Dz. U. z 2016 poz. 1907 ze zmianami), a nowym systemem. W nowym systemie każdy z samorządów będzie musiał zorganizować transport na podstawie obowiązującej od 1 marca 2011 r. ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. o publicznym transporcie zbiorowym (tekst jednolity Dz. U. z 2016 r. poz. 1867).

Uczestnicy spotkania zostali poinformowani o trwających pracach nad zmianą ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. o publicznym transporcie zbiorowym oraz o możliwych kierunkach zmian tej ustawy, a także o potencjalnych skutkach dla samorządów i organizacji samego systemu przewozów po 1 stycznia 2019 r.

Uczestnicy spotkania przyznali, że obecnie Marszałek Województwa nie posiada żadnych uprawnień regulatora rynku przewozów, nie posiada żadnego instrumentarium formalno-prawnego do ingerowania w obecny system, a dla większości linii komunikacyjnych, którymi zainteresowane są gminy i starostwa organem właściwym i tak będą właśnie te gminy lub starostwa” – informuje w piśmie do Gazety Bieszczadzkiej Departament Dróg i Publicznego transportu Zbiorowego UMWP.
„W związku ze skomplikowanym stanem prawnym, w trakcie spotkania padło wiele propozycji dalszych kroków, jakie powinny i jakie mogą zostać podjęte przez poszczególne samorządy. Zdecydowana większość tych propozycji została przyjęta i zawarta w załączonej notatce ze spotkania.” W notatce czytamy m.in.: przedstawiciele samorządów zobowiązali się do przygotowania szczegółowej informacji o skali zapotrzebowania na usługi transportowe, w tym także z uwzględnieniem przewozów szkolnych, przyjęto koncepcję zawiązania Związku Powiatów lub Związku Powiatowo-Gminnego, który ewentualnie miałby realizować przewozy użyteczności publicznej po 31 grudnia 2018 r. oraz zapoznanie samorządowców z tą propozycją.

Elżbieta Łukacijewska: Zbyt wiele koncesji
Europosłanka Elżbieta Łukacijewska z PO, która jest mieszkanką Cisnej podkreśla, że temat likwidacji komunikacji publicznej Arriva jest jej doskonale znany. - Ubolewam nad tym w jakiej sytuacji znajdują się w spółki zajmujące się przewozami regionalnymi w naszym województwie. Spotkałam się w tej sprawie z wójtami z powiatów leskiego i bieszczadzkiego. Jestem w stałym kontakcie z Wójt Gminy Cisna Panią Renatą Szczepańską. Wójtowie z poszczególnych gmin wytypowali swoich przedstawicieli, którzy wzięli udział w spotkaniu zorganizowanym przez Burmistrza Ustrzyk Dolnych Pana Bartosza Romowicza z udziałem przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego. Z informacji jakie mi przekazano, na chwilę obecną nie ma efektów spotkania – informuje euro posłanka.

Elżbieta Łukacijewska uważa, że sytuacja z komunikacją publiczną wymaga kompleksowego rozwiązania, nie tylko w województwie podkarpackim. - Po pierwsze problem pojawia się już na szczeblu ministerialnym. Konieczne są zmiany w ustawie o publicznym transporcie zbiorowym. W tej sprawie skierowałam stosowne pismo do Pana Andrzeja Adamczyka, Ministra Infrastruktury i Transportu. Pragnę zaznaczyć, że w wielu krajach europejskich pierwszeństwo w dostępie do rynku przewozów regionalnych ma transport zbiorowy. Próbuję się również w tej kwestii umówić z Panią Wojewodą. Obecnie czekam na wyznaczenie mi terminu spotkania. Jednocześnie wiem, że przedstawiciele poszczególnych gmin starali się już interweniować. Na chwilę obecną bezskutecznie. Kolejną kwestią są dotychczasowe działania podejmowane przez Marszałka Województwa Podkarpackiego. Urząd Marszałkowski, bez uprzedniej analizy rynku dostępu do transportu publicznego w województwie podkarpackim wydał zbyt wiele koncesji dla różnego rodzaju mniejszych lub większych firm transportowych. W efekcie skorzystały na tym przewozy międzywojewódzkie, natomiast przewozy regionalne stały się nierentowne. W chwili obecnej mamy dziką samowolkę starych busów, jeżdżących na zasadzie zgłoszenia przewozu w Urzędzie Marszałkowskim, tylko tam gdzie chcą, kiedy chcą, za ile chcą, a kierowcy pracują za parę groszy. Wszystkie swoje uwagi oraz prośbę o interwencję skierowałam w piśmie do Pana Marszałka – odpowiada na pytania z Gazety Bieszczadzkiej europosłanka.

Na koniec Elżbieta Łukacijewska dodaje, że w dzisiejszych czasach nie możemy mówić o wykluczeniu komunikacyjnym. - Problem powiatów bieszczadzkiego i leskiego pokazuje, że przez to, że dostęp do rynku uzyskało zbyt wiele firm transportowych to wybierają sobie one najbardziej opłacalne trasy pozostawiając pozostałe dla transportu zbiorowego, który tym samym staje się nieopłacalny. Między innymi z tego powodu autobusy nie dojeżdżają do wielu wsi, co dla ich mieszkańców stanowi duży problem – przekonuje.

Partia RAZEM ma plan reform
Plan reform w transporcie zbiorowym na terenie powiatów leskiego i bieszczadzkiego przygotowała też partia RAZEM. Według autorów projektu w powiatach leskim i bieszczadzkim komunikacja zbiorowa działa w sposób dysfunkcyjny. „W wyniku komercjalizacji sieci połączeń lokalnych od transportu publicznego zostały odcięte dziesiątki miejscowości. Mieszkańcy sołectw położonych poza głównymi szlakami komunikacyjnymi utracili dostęp do miejsc pracy, urzędów, służby zdrowia, sklepów specjalistycznych i spożywczych - co wypycha kolejne setki mieszkańców Bieszczad w różnego rodzaju wykluczenia społeczne. Już teraz wiele miejscowości jest zupełnie odciętych od połączeń autobusowych, a 0,1 proc. mieszkańców regionu jest w różnym stopniu wykluczona z możliwości korzystania z transportu zbiorowego, tzn. ich miejscowości obsługuje tygodniowo mniej niż 1 autobus dziennie, po wycofaniu się z rynku spółki Arriva, ten odsetek drastycznie wzrośnie.”

Co proponuje RAZEM? Po pierwsze obniżenie cen biletów, które według autorów projektu są tu najwyższe w kraju. Dla porównania bilet autobusowy z Ustrzyk Dolnych do Ustrzyk Górnych (46km) kosztuje 11,90 zł. W Małopolsce bilet z Nowego Targu do Łącka (50km) kosztuje 5,00zł (to mniej aż o 138 proc!). Kolejny pomysł to zatrzymywanie się na żądanie pasażera, zarówno przy wchodzeniu jak i wychodzeniu z autobusu na drogach lokalnych i gminnych. Zgodnie z dzisiejszym stanem prawnym, przewoźnik nie ma prawa zatrzymać się poza przystankiem. Przepisy umotywowane są potrzebą zapewniania bezpieczeństw a pasażerów, jednak na drogach, lokalnych, gminnych czy nawet niektórych powiatowych i krajowych, natężenie ruchu jest tak małe, że autobus zatrzymujący się w dozwolonych miejscach nie stanowiłby zagrożenia dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. Kolejny pomysł to ujednolicenie cen biletów na liniach obsługiwanych przez przewoźników zakontraktowanych przez Urząd Marszałkowski. Obecnie może tam funkcjonować wiele różnych biletów miesięcznych, a posiadacz biletu miesięcznego zakupionego w jednej firmie, nie może korzystać usługi przewozowej na tej samej trasie u innych przewoźników. Czwarty z pomysłów to demokratyzacja połączeń czyli wprowadzenie szerokich konsultacji społecznych, a następnie wprowadzenie na ich bazie połączeń. Piąty to udostępnienie autobusów szkolnych dla innych mieszkańców. RAZEM chce umożliwić mieszkańcom nieodpłatny dostęp do przewozów autobusowych świadczonych przez gminę.

Adam Snarski: Nie wszyscy mieszkańcy wiedzieli o problemie
W marcu na Facebooku powstała inicjatywa „Przeciw likwidacji transportu w Bieszczadach – Kurs na Bieszczady”. Jej pomysłodawcą jest Adam Snarski, aktywista miejski z Leska, który na co dzień pracuje w Brukseli. Snarski podkreśla jednak, że sprawy Bieszczad zawsze leżały mu na sercu, a likwidacja od lipca kursów przez Arrivę stała się obecnie priorytetowym problemem regionu.

- Przede wszystkimi akcją chcemy powiadomić jak największą grupę naszej społeczności lokalnej o grożącym nam problemie – wyjaśnia Adma Snarski. - Z jednej strony lipiec jest dla niektórych miesiącem bardzo odległym pojawia się spokojne „jakoś to będzie”, „ktoś to rozwiąże”. Z drugiej strony, jak bywa przeważnie w takich sytuacjach, dopiero 1 lipca kiedy Bieszczady rzeczywiście będą odcięte komunikacyjnie ludzie zaczną szukać pomocy. Wtedy będzie za późno.

Adam Snarski przekonuje, że zorganizowana akcja „Kurs na Bieszczady” od samego początku pokazuje, że nie wszyscy mieszkańcy regionów objętych wykluczeniem z transportu publicznego wiedzą o problemie. - To nasza akcja dopiero uświadamia im, że 1 lipca nie będą mieli jak dojechać do swoich zakładów pracy, lekarzy specjalistów czy na studia. Więc to jest pierwszy powód naszej inicjatywy. Drugim powodem jest tzw. „siła wniosku”. Mógłbym sporządzony wniosek do Wojewody Podkarpackiej o wsparcie transportu publicznego w Bieszczadach podpisać sam i wysłać. Niemniej jednak, wniosek podpisany przez szerszą grupę mieszkańców powinien zrobić na Wojewodzie większe wrażenie i być bardziej skuteczny. Łatwiej jest zbyć jedną osobę, niż grupę ludzi - ile by nas nie było – wyjaśnia. - Musimy spróbować każdą metodą wpływać na władzę w kwestii transportu zbiorowego. Zwyczajnie, nie możemy nie robić nic. A ja, zawsze wierzę w ludzi.
Snarski przekonuje też, że na wojewodzie jako przedstawicielu rządu w terenie ciąży ustawowy obowiązek dbania o transport dla ludności. - Wynika on z ustawy o samorządzie województwa. Pozostaje pytanie o chęci zaangażowania w pilną dla mieszkańców Bieszczad sprawę. Wiem, że Burmistrz Ustrzyk Dolnych, zaraz po informacji jaką ogłosiła spółka „Arriva” o likwidacji, zaproponował włodarzom gmin i powiatów regionu spotkanie w tej sprawie. Wierzyłem i nadal wierzę w to, że Wojewoda Podkarpacka stanie ponad podziałami partyjnymi włodarzy różnych opcji politycznych jak i tych niezrzeszonych. Obawiam się jednak, że sprawa naszego transportu zbiorowego zostanie przeciągnięta do 2018 roku, a wiec roku wyborczego i pomimo starań włodarzy miast ciężko będzie rozwiązać ten problem wcześniej. W związku z tym, wraz z mieszkańcami Leska oraz przyjaciółmi zakasaliśmy rękawy do ciężkiej i żmudnej pracy zbierania podpisów pod wnioskiem. Całkiem inaczej władza rozmawia z grupą społeczności lokalnej niż między sobą na zamkniętych spotkaniach – wyjaśnia aktywista.

Według niego wojewoda, jako przedstawiciel rządu, ma szeroki wachlarz możliwości. - Nam nie chodzi o to, aby ingerowała w „Arrivę” bo jest to spółka prywatna i rządzi się własnymi prawami. Ale oczywiście, wojewoda może być swojego rodzaju arbitrem w tej sprawie. Jednak, należy także zastanowić się wspólnie na alternatywą transportu zbiorowego dla Bieszczad. Ta alternatywa przecież sama się nie znajdzie. Oczywiście, można czekać aż luka sama zapełni się prywatnymi przewoźnikami. Ale to potrwa. Co nasi mieszkańcy powiedzą pracodawcy do którego dojeżdżają do Sanoka, Krosna, Brzozowa, Czarnej czy Rzeszowa. Czy mają powiedzieć „przepraszam szefie, nie dojadę do pracy bo nie mam jak, czekam aż luka w transporcie publicznym się unormuje - nie wiem ile to potrwa pół roku, może rok. Do tego czasu proszę szefa o płatny urlop bo muszę z czegoś żyć?”. A więc wojewoda powinna zaangażować wszystkie siły i dostępne możliwości w zapewnieniu alternatywy. Ponadto, wiem, że w Polsce pojawiają się pilotażowe projekty rządowe właśnie w zakresie transportu publicznego. Bodajże, w pięciu gminach działają projekty dotyczące eko transportu. Z całą pewnością wojewoda ma całą gamę możliwości. Wierzę, że wykorzysta swoją funkcję i zaangażuje się w, jeszcze raz podkreślę, pilną sprawę dla Bieszczad.

Adam Snarski zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nie ma gwarancji, iż akcja zbierania podpisów coś zmieni. Jednak gdybym w to nie wierzył nie zainicjowałbym tej akcji. Wiem, że złożymy silnie uzasadniony wniosek, podparty podpisami ludzi z naszych okolic. Żadna władza nie możne tego tak po prostu zignorować. Mieszkańcy Leska - bo taka była początkowa idea akcji, że to właśnie oni będą adresatami zbiórki podpisów, to realni ludzie, z realnym problemem, a wojewoda jest właściwym organem do złożenia takiego wniosku. Do akcji od drugiego jej dnia dołączają jednak podpisy mieszkańców z Załuża, Rzeszowa, Ustjanowej, Ustrzyk Dolnych, oczywiście Leska i sołectw.

Co na to samorządowcy?
- Musimy działać i opierać się na bazie realiów i konkretów na nie akcji. Akcje nie załatwią problemu – mówi Krzysztof Zapała wójt gminy Olszanica. - Trzeba szukać potencjalnych przewoźników, którzy zechcą wypełnić rynek po Arrivie, bo według ustawy o samorządzie gminnym, to my powinniśmy zapewnić transport dla naszych mieszkańców. Temat nie stoi w miejscu, rozesłaliśmy zapytania do przewoźników. Niestety jest tu też problem prawny z ustawą o transporcie publicznym, którego my nie rozwiążemy.
Wójt dodaje, że gmina Olszanica ma trochę łatwiej niż inne, bo tam od dawna funkcjonują gimbusy, które dowożą dzieci do szkół. - Może trzeba będzie ogłosić przetarg na transport, będę to wiedział po spotkaniu z przewoźnikami i sołtysami, z którymi przeanalizuje problem, a na razie przeprowadzamy badanie rynku – mówi wójt. - Happeningi są bardzo fajne, jednak my musimy analizować to co się dzieje w rzeczywistości, skąd wziąć środki finansowe, bo możliwe, że trzeba będzie zbudować pełną sieć połączeń.

- O ile jestem zwolennikiem akcji społecznych, to w tym przypadku żadna akcja nie pomoże. Tak na prawdę jeśli ktoś nie znajdzie realnego rozwiązania problemu to on się nie rozwiąże – przekonuje Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych. - Tym kimś są samorządowcy, którzy będą wspólnie działać w gminach lub rozwiązanie pomoże znaleźć marszałek, który ma dużo większe fundusze i możliwości lub wojewoda, która jest przedstawicielem administracji rządzącej w terenie. Kto jak nie rząd ma pomóc w załatwieniu problemu komunikacyjnego, gdzie w samym tylko powiecie bieszczadzkim i leskim jest blisko 50 tys. mieszkańców.
Burmistrz Ustrzyk Dolnych dodaje, że nie czeka, aż ktoś pomoże gminie w rozwiązaniu tego problemu. - Razem z pracownikami robimy studium wykonalności dla przedsięwzięcia jakim jest uruchomienie komunikacji zbiorowej przez spółkę gminną. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania analizy finansowej, za kilka lub kilkanaście dni będziemy wiedzieć czy takie przedsięwzięcie będzie zyskowne czy będziemy potrzebowali do niego dopłacić – wyjaśnia burmistrz. - Obecnie gromadzimy dane, liczymy koszty, bo to się oczywiście wiąże z zakupem lub wylizingowaniem 30 nowych samochodów, autobusów lub busów i dosprzętowieniem bazy. Samo czekanie nie rozwiąże problemu, dlatego będziemy mieli wariant B. Nie patrzę tu na sąsiadów, inne gminy czy powiat, próbuję rozwiązać problem lokalnie dla mieszkańców naszej gminy. Jednak jeśli będzie zainteresowanie ze strony 5-6 gmin ościennych i powiatu, i jeśli wiedzielibyśmy, że będzie zaangażowanie finansowe z ich strony, to zrobilibyśmy analizę szerszą. Na razie chcę zapewnić komunikację dla naszych mieszkańców z Hoszowa, Bandrowa czy Łobozewa, gdzie mieszkańcy liczą na swoją władzę samorządową, która miała rozwiązywać ich problemy.

Gmina cały czas też szuka przewoźnika, który chciałby wejść na rynek. - Obecnie jestem w kontakcie z dwoma przewoźnikami z terenu województwa podkarpackiego, którzy są zainteresowanie wejściem na nasz rynek. Jedna spółka to spółka prywatna, druga samorządowa. Mogę zapewnić mieszkańców, że będzie pozytywny finał, bo nie siedzimy i nie czekamy na kolejne spotkania i nie czekamy na pomoc z góry, która może po prostu nie nadejść – mówi Bartosz Romowicz.
- Myślę, że sprawa jest na tyle poważna, że może zapoczątkować jakąś falę również w innych częściach kraju. Niby dlaczego nagle w Bieszczadach transport stał się nieopłacalny? Myślę, że jest on nieopłacalny również w innych częściach kraju, tylko do tej pory nikt się nie odważył wycofać z rynku, będąc jedynym przewoźnikiem. Są potrzebne zmiany w prawie, tylko my tego prawa nie tworzymy, tworzy je Sejm i rząd – dodaje burmistrz.

Niestety nie udało nam się dowiedzieć co w sprawie transportu robi starosta bieszczadzki. Marek Andruch jeszcze nie odpisał nam na pytania, które wysłaliśmy do niego w zeszłym tygodniu. Mamy nadzieję, że podczas piątkowego spotkania, przedstawiciel powiatu przedstawi działania, które podjął powiat.

W e-mailu, który do redakcji przyszedł 24 marca pracownik Starostwa Powiatowego w Ustrzykach Dolnych poinformował, że pismo, w którym Starostwo Powiatowe w Ustrzykach Dolnych odpowiedziało na pytania Gazety Bieszczadzkiej zostało wysłane 16 marca, ale na zły adres mailowy.
W piśmie czytamy, że Starosta Bieszczadzki wraz z Kierownikiem Wydziału Komunikacji i Drogownictwa wziął udział w spotkaniu zorganizowanym przez Marszałka Województwa Podkarpackiego.
„Obecnie w Starostwie Powiatowym w Ustrzykach Dolnych prowadzone są prace w zakresie dokładnej analizy poszczególnych linii, na których prowadzone są powiatowe przewozy pasażerskie przez firmę Arriva Bus Transport Polska sp. z o.o.
Starosta wystosuje zaproszenie na spotkanie, do dziesięciu przedsiębiorców, dla których wydał zezwolenia na wykonywanie zawodu przewoźnika drogowego w zakresie krajowego przewozu osób lub wydał licencję na wykonywanie krajowego transportu drogowego osób. Przedsiębiorcy zostaną poinformowanie o powstającej luce na lokalnym rynku przewozów zbiorowych aby mogli rozważyć możliwość rozszerzenia świadczonych usług o wykonywanie przewozów regularnych w krajowym transporcie drogowym.
Jako informację dodatkową prezentujemy ogólną analizę powiatowych przewozów pasażerskich w 2016r. wykonanych przez firmę Arriva.
W 2016r. w powiatowych przewozach pasażerskich sprzedane zostało łącznie 209 529 biletów, z czego przeważającą ilość 185 240 stanowiły bilety miesięczne, 300 bilety okresowe, a 23 989 bilety jednorazowe. Powiatowe przewozy pasażerskie prowadzone były 23 autobusami od 18 do 50 miejsc i 5 autobusami powyżej 50 miejsc na pięciu liniach komunikacyjnych: Ustrzyki Dolne - Czarna - Michniowiec, Ustrzyki Dolne – Czarna – Polana - Lutowiska, Ustrzyki Dolne – Czarna – Lutowiska - Wołosate, Ustrzyki Dolne – Lutowiska – Nasiczne - Zatwarnica, Ustrzyki Dolne – Jałowe - Czarna.
Łączny przebieg w 2016r. na wszystkich liniach komunikacyjnych wyniósł 156 086."

 

autor: paba