Rozmowa z Markiem Andruchem, Starostą Powiatu Bieszczadzkiego
G.B.: - Mieszkańcy powiatu oczekują jasnej odpowiedzi na pytanie - jak wygląda sytuacja ustrzyckiego szpitala? Czy jest tak fatalna jak się mówi?
M.A.: - Sytuacja finansowa naszego szpitala nie odbiega od sytuacji finansowej innych placówek w województwie podkarpackim. Wiele szpitali jest czasem nawet w gorszej kondycji finansowej niż nasz. Dlatego te histeryczne informacje o zagładzie szpitala są niepotrzebne i szkodliwe. Wiem natomiast, że główne zarzuty jakie słychać w społeczeństwie dotyczą jakości świadczonych usług oraz tego, że nie wykonuje się kontraktu. Proszę jednak pamiętać, że ta sytuacja nie wynikła w przeciągu ostatniego roku, tylko jest to wynikiem wieloletnich zaniedbań. Przez ostatni rok przecież szpitalem kierowali ludzie powołani przez poprzedni zarząd i poprzedniego starostę.
G.B. : - Jak Pan wobec tego odniesie się do zarzutów poprzedniego starosty Krzysztofa Gąsiora, który powiedział, że na koniec 2014 roku, czyli kiedy rządził BSS zadłużenie szpitala było poniżej kosztów amortyzacji, a za rządów PiS koszty wzrosły do prawie 1,5 mln zł?
M.A.: - Nie chcę wchodzić w polemikę z byłym starostą, robię to teraz po raz ostatni i tylko dlatego, że wywołał mnie do tablicy. Przez ostatni rok zadłużenie nie wzrosło ani o złotówkę. Jak on odchodził, szpital wygenerował stratę za 2014 r. na poziomie czterystu kilkudziesięciu tysięcy zł, faktycznie niższą od amortyzacji. Strata wynika z tego, że wydatki są niższe od dochodów, a to z kolei dlatego, że szpital nie wyrabia kontraktu. Nie wyrabia go ponieważ, że nie ma dostatecznej liczby lekarzy do pracy. Dostatecznej liczby lekarzy nie ma dlatego, że od 2006 roku, odkąd Krzysztof Gąsior został starostą, do 2014 roku, kilkunastu lekarzy, między innymi mieszkających w Ustrzykach Dolnych ze szpitala odeszło. Głównym problemem jest właśnie to, że lekarzy stąd wypuszczono, a nawet powiedziałbym, że w niektórych przypadkach nieodpowiedzialnie wypchnięto w sposób zupełnie infantylny i niczym nieuzasadniony. Koło się zamyka, bo jak nie ma lekarzy, to nie ma kto wyrobić kontraktu, a jak nie jest wyrabiany kontrakt, to dochody są niższe. Jak są niższe dochody, a wydatki są na podobnym poziomie, to generowana jest strata. Lesko ma ponad dwa razy więcej lekarzy niż Ustrzyki, w tym byłych lekarzy z naszego szpitala. Dodatkowo przez te osiem lat rządów BSS w regionie zrobiono niewiele, by zaradzić wyzwaniom, które się rodzą.
G.B.: - Rozumiem, że chodzi teraz o wymogi techniczne nałożone przez Unię Europejską jakie muszą spełnić polskie szpitale?
M.A.: - Dokładnie. Pierwotnie do końca 2016 r. blok operacyjny i Izba Przyjęć miały być zmodernizowane. Obecnie ten termin przesunięto do końca 2017 roku. Jeśli tego nie zrobimy, to szpital po prostu nie będzie mógł świadczyć usług w zakresie oddziałów zabiegowych. I chociaż dobrze wiedziano o tym jakie wymogi są stawiane, to powiat nie zrobił wiele w tym kierunku. Nie zabezpieczono ani jednej złotówki na modernizację bloku, a to jest koszt około 8 mln złotych. Owszem w zeszłym roku dyrektor szpitala w Lesku napisał projekt dla nas, Leska i Sanoka na około 30 mln złotych, z góry wiedząc, że jest on tak realny jak filmy fantastyczne. W Regionalnym Programie Operacyjnym na wszystkie szpitale powiatowe w województwie podkarpackim jest zabezpieczonych około 120 mln złotych. Ponadto gdzie są zabezpieczone środki na wkład własny na poziomie 1 mln 600 tys. złotych? Niestety poprzedni Zarząd Powiatu tego nie zabezpieczył. Mało tego na lata 2016-2017 zapisano w budżecie i w Wieloletniej Prognozie Finansowej, że będzie spłacał zadłużenie 2,5 ml co roku przez dwa lata. Jak on to sobie wyobrażał? Był też taki moment, kiedy sprzedawano Trójcę były wstępne ustalenia , że połowa pieniędzy idzie na gminę, a połowa na potrzeby szpitala. Niestety wszystkie pieniądze oddano gminie. Ponadto ten wspólny projekt przewiduje budowę nowych bloków w trzech szpitalach w odległości 40 km, z których przynajmniej jeden nie wyrabia kontraktu. Nie wiem czy ten pomysł przy tworzonej mapie potrzeb zdrowotnych jest realny. Pozostawiono więc ten problem bez jakiegokolwiek rozwiązania i dzisiaj jesteśmy bez lekarzy i bez zmodernizowanej placówki.
G.B.: - Czyli sytuacja szpitala jednak jest dramatyczna?
M.A.: - Odpowiem tak: analizy, które nam robiły podmioty zewnętrzne pokazują, że gdyby kontrakt był wykonywany i dokonano pewnych oszczędności na działalności nieleczniczej, to w krótkim czasie nasz bilans byłby na zero, a nawet na małym plusie. Obecny minister zdrowia na spotkaniu oficjalnym mówił dosłownie, że nie wyobraża sobie, aby nie istniał szpital w Ustrzykach Dolnych. Dlatego więcej nie będę wracał do przeszłości. Chcę tylko, aby mieszkańcy powiatu mieli świadomość, że problemy szpitala powstawały przez lata i ktoś za to odpowiada. My rządzimy dopiero rok i proszę dać nam trochę czasu. Rozliczać się będę po czterech latach.
(...)
(Więcej w GB 02 )