Sąd Rejonowy w Sanoku wydał wyrok w sprawie afery łapówkarskiej w gminie Komańcza. O wzięcie łapówek oskarżono byłego wójta Stanisława B. oraz jego zastępcę Jerzego K. Obaj zostali skazani na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz pozbawieni możliwości wykonywania funkcji publicznych na okres 2 lat. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawa toczyła się od grudnia 2015 roku, a wyrok zapadł 5 listopada 2019 roku. Stanisław B. został oskarżony o to, że w marcu 2007 roku, jako wójt gminy Komańcza, wspólnie i w porozumieniu z zastępcą Jerzym K., uzależnił wykonie czynności służbowych od otrzymania korzyści majątkowych w ten sposób, że uzależnił przedłużenie umowy dzierżawy gruntów położonych w Turzańsku i Jaworniku z Witoldem Ś. od wypłacenia przez niego kwoty 50 tys. złotych, na rzecz stowarzyszeń lokalnych: Razem dla Turzańska oraz „Wilki”, a umowę podpisano dopiero po wpłaceniu pieniędzy na rzecz wyżej wymienionych stowarzyszeń 8 maja 2007.
- Stanisława B. sąd uznał za winnego wyżej wymienionego czynu i przyjął, że nazwy stowarzyszeń na rzecz których dokonano wpłat to: „Wspólnie dla Turzańska” i stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Lokalnych Komańczy „Wilk”, co stanowi przestępstwo z art. 228. § 4 i 3 - informuje sędzia Artur Lipiński, rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie. - Za to skazał go na karę jednego roku pozbawienia wolności. Wykonanie tej kary warunkowo zawiesił na okres dwóch lat. Sąd orzekł także grzywnę w wymiarze 150 stawek dziennych przy przyjęciu, że jedna stawka jest równoważna 40 zł (od red. 6 tys. zł). Orzekł też środek karny w postaci zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w samorządzie terytorialnym na okres dwóch lat. Taki sam wyrok zapadł w sprawie jego zastępcy Jerzego K.
Sąd zasądził od oskarżonych również koszty sądowe na rzecz Skarbu Państwa oraz opłaty po 1380 zł. Wyrok nie jest prawomocny.
Jerzy K., który obecnie pracuje jako sekretarz Gminy Komańcza wyroku nie chciał komentować. Zaznaczył tylko, że obaj – wraz z byłym wójtem Stanisławem B., będą się od niego odwoływać
Łapówka za umowę
Jak ustalił sąd, gmina Komańcza od 2004 roku wydzierżawiła grunty gminne prywatnej osobie. Początkowo cena za hektar była stosunkowo niska. Po pewnym czasie okazało się, że dzierżawca ma duże korzyści pochodzące z dopłat z Unii Europejskiej i gmina zaczęła zastanawiać się nad zmianą umów.
Dodatkowo podniosły się głosy w społeczeństwie, a mieszkańcy zaczęli protestować i dopytywać się dlaczego i na jakich zasadach jedna osoba użytkuje spory kawałek gminnej ziemi. Widząc znaczne korzyści z dzierżawy, zainteresowały się nią także dwa stowarzyszenia działające na terenie gminy - stowarzyszenie „Wspólnie dla Turzańska” (w zarządzie tej organizacji zasiadał zastępca wójta Jerzy K.) oraz Wspierania Inicjatyw Lokalnych Komańczy „Wilk”.
Gmina negocjowała więc umowy i czynsz dla dzierżawcy ustalono już na wyższym poziomie. Dodatkowo, podczas rozmów ustalono, że część kwoty ma wpłynąć na konta dwóch zainteresowanych dzierżawą stowarzyszeń.
Dzierżawca składając później wniosek do prokuratury przekonywał, że samorządowcy uzależnili przedłużenie umowy od wpłacenia darowizny na wspomniane organizacje. Mężczyzna mówił też, że jest w posiadaniu nagrań ze spotkań, które dyskredytują i obciążają byłych włodarzy gminy. Niestety głównego świadka oskarżenia nie udało się przesłuchać przed sądem, ponieważ zmarł. Mimo tego sąd nie miał wątpliwości co do winy dwóch oskarżonych.
Więcej na ten temat w GB nr 23.