Oficjalnie już zakończył się I etap współpracy pomiędzy Bieszczadzką Wytwórnią Piwa „URSA MAIOR”, a Ośrodkiem Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Bieszczadzka URSA przyłączyła się do dużego projektu przemyskiej placówki nazwanego „Pogotowiem dla niedźwiedzi”.
- Nasza współpraca zaczęła się od skrzynki piwa. Wysłaliśmy ją z browaru do lecznicy w uznaniu za uratowanie wilka. Taki gest, bo wilki by tego nie wymyśliły. No i od słowa do słowa okazało się, że Radek wpadł na pomysł założenia absolutnie unikalnego Pogotowia dla niedźwiedzi - mówi dr Andrzej Czech, szef Bieszczadzkiej Wytwórni Piwa Ursa Maior. - Dla jego wsparcia przygotowaliśmy specjalne piwo Drapieżnik, które nieco przewrotnie na etykiecie ma malutkiego niedźwiadka Podkreśla to konieczność troszczenia się o wszystkie zwierzęta, w tym dzikie. Zbieraliśmy złotówkę z każdej sprzedanej butelki „Drapieżnika”, aż pojawiła się konkretna suma.
Udało się sprzedać łącznie 7812 butelek piwa, co przełożyło się na 7812 złotych realnego wsparcia dla ośrodka. Kwota ta zasili czołowy projekt ośrodka zatytułowany szczytnie „Pogotowiem dla niedźwiedzi”. Jest to inicjatywa, która ma na celu stworzenie w przemyskim ośrodku specjalistycznego zaplecza do ratowania i hospitalizacji rannych osobników niedźwiedzia w celu ponownej ich adaptacji do życia w naturalnym środowisku.
- Nie ma w Polsce nie jeszcze miejsca, w którym byłaby możliwość hospitalizacji osobników Niedźwiedzia brunatnego - wspomina Radosław Fedaczyński, lekarz weterynarii z przemyskiego Ośrodka. - Z własnego doświadczenia widzimy, że sytuacje, w których taka pomoc jest potrzebna będą się nasilać. Kwestią czasu jest, jak dostaniemy kolejny sygnał o potrzebującym pomocy niedźwiedziu.
- Całą inwestycję podzieliśmy na dwa etapy. Pierwszy: to wybudowanie odpowiedniego zaplecza u nas. Drugi: to zaś duży specjalistyczny wybieg w obszarach leśnych. Na razie skupiamy się na tym pierwszym, który jest niezwykle kosztowny, gdyż na całą inwestycję potrzebujemy ponad 700 tys. zł, dlatego jesteśmy wdzięczni wytwórni, gdyż każde takie wsparcie jest dla nas niezwykle cenne – wylicza Jakub Kotowicz, wiceprezes przemyskiej placówki.
Obie działalności, jak browar i azyl zwierzęcy, to dwie zupełnie odrębne płaszczyzny działania. Wydawać by się mogło, że znalezienie wspólnych celów niosących wymierne korzyści dla wszystkich w tej współpracy byłoby trudne.
- Podobno nazywają nas pozytywnie zakręconymi na punkcie zwierząt. Chyba jakoś tak to już jest, jak totalnie pozytywnie zakręceni ludzie, którym na krańcu Polski udało się stworzyć produkt i markę uznawaną przez smakoszy piwa w całej Polsce, ale i również za granicą spotkają się z innymi pozytywnie zakręconymi, tym razem na punkcie zwierząt. Od początku naszych kontaktów wiedzieliśmy, że coś fajnego z tego musi wyniknąć - dodaje Radosław Fedaczyński.
To nie koniec przemysko-bieszczadzkiej współpracy. Oba podmioty snują plany kolejnych inicjatyw, o których na razie jednak nie chcą jeszcze wspominać.
Na stronie internetowej browaru można zobaczyć nowy serial o Bieszczadach "Podróż z Wielką Niedźwiedzią.