Porzucony pies wierzy, że pozostawiono go przypadkiem, że po niego wrócą. Nie chce pić, nie chce jeść... Szarpie się, a wieziony do schroniska wyrywa się, piszczy, chce wrócić na drogę, by czekać na pana. Zwykle bezskutecznie. - Na szczęście powoli zmienia się mentalność ludzi, odnotowaliśmy spadek porzuconych psów – mówią pracownicy Bieszczadzkiej Organizacji Ochrony Zwierząt.
Pisaliśmy już o zorganizowanej po raz drugi przez Stowarzyszenie Przewodników Turystycznych „Karpaty” oraz Gazetę Bieszczadzką akcji, której celem jest zapobieganie porzucaniu psów w okolicach Jeziora Solińskiego i innych miejsc w Bieszczadach.
Wydawnictwo Ruthenus z Krosna wydrukowało nam ulotki i plakaty, wolontariusze pomagają je kolportować. Przewodnicy ze Stowarzyszenia rozwiesili plakaty przy bieszczadzkich szlakach, rozdają ulotki turystom.
Okazało się, że problem porzucanych psów dotyczy nie tylko Bieszczad, do akcji włączyły się organizacje walczące o prawa zwierząt, między innymi Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt, Fundacja Pomocy Goldenom Aurea, Bazarek Pomoc Dla Bieszczadzkich Piesków, Społeczne Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami z Sanoka i inne.
Również turyści mają swój udział w propagowaniu akcji, wielu poprosiło o ulotki, by rozdać je w miejscach swojego zakwaterowania, ale też zabrać ze sobą do Poznania, Katowic czy Rzeszowa, bo - jak twierdzą - tam również problem porzucanych psów w sezonie letnim się nasila.
Kuracjuszki z ośrodka rehabilitacyjno - wypoczynkowego Caritas w Myczkowcach, nie tylko rozwieszały plakaty, ale na własny koszt powieliły je i zabrały do Krakowa, by i tam je rozwiesić.
- W Krakowie mamy ten sam problem - mówi pani Barbara (nazwisko do wiadomości redakcji). - To bardzo dobrze, że taka akcja się rozwija. Uważam, że wasze plakaty powinny być rozwieszone w każdej miejscowości w Polsce. Nie wiem, czy wymienione na plakacie paragrafy powstrzymają okrucieństwo, jakim jest wyrzucenie zwierzęcia, ale niezwykle mocny, wzruszający wiersz może poruszy serca.
Akcję wspiera też Polskie Radio Rzeszów, które na antenie relacjonuje wydarzenia z nią związane, ale też emituje piosenkę krakowskiego kompozytora i wokalisty Mariusza Wdowina „Pies przy drodze”, której słowa są zamieszczone na plakacie. Również TVP 3 Rzeszów wyemitowała relację z przebiegu akcji.
- Przewodnicy, którzy opiekują się turystami na bieszczadzkich szlakach, nie mogą pozostawać obojętni na krzywdę zwierząt, nie tylko dzikich. Nie ma i nigdy nie będzie na to zgody środowiska przewodnickiego - mówi stanowczo Wojciech Orłowski, sekretarz SPT „Karpaty”. - Ludzie opowiadają nam jak bardzo kochają naturę, przyrodę i dlatego przyjeżdżają i wędrują z nami po bieszczadzkich szlakach, a potem, przy drogach, też bieszczadzkich zostają psy, wyrzucone, jak opakowanie po chipsach, które też często zostają przy szlakach. Porzucony pies nie rozumie, co się stało, czym zawinił, czy po niego przyjadą. Te psie myśli pięknie opisała Mira Zalewska w wierszu, który jest na plakacie. Rozwieszamy je, rozdajemy ulotki, z wiarą, że akcja przyniesie skutek.
Nie wiemy, czy to nasza akcja miała wpływ na to, że w tym roku porzuconych psów jest mniej, ale jeśli nasze działanie nie powstrzyma ludzi przed pozbyciem się niedawnego pupila, to może choć spowoduje, że zwierzę nie zostanie przywiązane do drzewa, co skazuje je na śmierć z pragnienia w straszliwej męce.
- Od ubiegłego roku na terenie Bieszczad odnotowano spadek porzucanych psów, których właścicieli nie można zidentyfikować. Z pewnością odpowiadają za to obostrzenia związane z sytuacją epidemiczną, ale również nieustanna poprawa świadomości społeczeństwa w zakresie zwierząt; choć nie dzieje się to z dnia na dzień, jednak powolnymi krokami zmienia się mentalność wielu w szczególności obserwowana w regionie -mówią pracownicy Bieszczadzkiej Organizacji Ochrony Zwierząt. - Dużym problemem w regionie jest za to rosnąca ilość bezdomnych kotów. Wielu właścicieli nie zabezpiecza ich przed możliwością niekontrolowanego rozmnażania poprzez zabiegi sterylizacji lub kastracji. Potem jedni poszukują młodym kociętom nowych właścicieli inni natomiast wyrzucają koty i takich przypadków mieliśmy już sporo tego lata. Ilość miotów młodych kotów wolnożyjących w regionie drastycznie wzrasta, bo na sterylizację brakuje środków, które próbujemy pozyskiwać.
Propagowaniem akcji zajęła się też prezes Społecznego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Aneta Zaleska.
- Porzucone psy znajdują miejsce w prowadzonym przez nas przytulisku - tym, których właścicieli nie da się ustalić, szukamy domu - mówi prezeska. - Niestety, w przypadku braku świadków wyrzucenia psa, trudno jest udowodnić winę, zwykle tłumaczą się, ze pies po prostu uciekł, choć w takim przypadku przecież właściciel zwykle psa szuka. Sądzę, że ta akcja - poza uświadomieniem ludziom, że za porzucenie psa grozi kara, zwróci uwagę na problem, uwrażliwi na cierpienie.
My, ludzie, często powtarzamy, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka, niestety, nie zadajemy sobie przy tej okazji pytania: czy psy mogą to samo powiedzieć o ludziach?
Każdego roku, głównie w sezonie turystycznym w wielu miejscach w Bieszczadach porzucane są psy. Wiele psów... Małe, duże, średnie, często rasowe. Tak okrutnie potraktowane zwierzę, wcześniej kochane, wierzy, że pozostawiono je przypadkiem, że jeśli poczeka, to wrócą po niego. No i czeka. Nie daje się odłowić, nie chce jeść, nie odchodzi. Kiedy udaje się psa odłowić, szarpie się, wieziony do schroniska wyrywa się, piszczy, chce wrócić na drogę, by czekać. Zwykle bezskutecznie.
Nie przechodźmy obojętnie. Jeśli widzisz porzucone zwierzę, zadzwoń pod 112.
FOT. MIRA ZALEWSKA
